W tego typu meczach zamiast zastanawiać się, która drużyna zgarnie trzy punkty, kibice rozmyślają jak wysoko wygra dany zespół. Belgowie dysponują na tyle dużym potencjałem w ofensywie, że są dziś w stanie strzelić co najmniej pięć bramek reprezentacji Andory. Romelu Lukaku (powołany został też jego brat, Jordan) to klasowy napastnik, który radzi sobie z najlepszymi obrońcami i bramkarzami Premier League. Dla snajpera Evertonu nie będzie więc żadnym problemem, żeby kilkakrotnie wpisać się na listę strzelców w meczu z tak słabym rywalem jakim jest Andora. Eden Hazard jest jednym z najlepszych skrzydłowych na świecie i mimo że jego Chelsea w obecnym sezonie zawodzi, to piłkarz ten jest zawsze groźny. Zresztą, w meczu z takim rywalem, nawet bez wielkiej formy, może on wkręcać w ziemię defensorów. Kevin De Bruyne pokazał już na jak wiele stać go w Wolfsburgu. Teraz, w Manchesterze City tylko potwierdza swą niepodważalną klasę. Można jeszcze napisać wiele dobrego o zawodnikach takich jak Dries Mertens czy Divock Origi, ale i bez tego widać jak niezmiernie wielka jest przepaść między obiema ekipami. Trzeba jasno powiedzieć, że gdyby Belgia musiała tutaj strzelić pięć bramek, zrobiłaby to bez najmniejszych problemów. Jak jednak podopieczni Marca Wilmotsa podejdą do tego spotkania, skoro równie dobrze mogą sobie przespacerować całe spotkanie i zwyciężyć np. 3-0? Wydaje się jednak, że piłkarze urządzą sobie festiwal strzelecki, bo siła ognia u Czerwonych Diabłów est naprawdę godna podziwu. Nawet bez wielkich starań strzelenie pięciu goli przez Belgów powinno być formalnością.