Zamykająca tabelę ligi włoskiej Bologna zmierzy się z Palermo. Mecz ten raczej nie będzie obfitował w wiele bramek. Przede wszystkim żadna z drużyn nie będzie dążyła za wszelką cenę do zwycięstwa. Gospodarze na siedem spotkań przegrali aż sześć, więc nawet ewentualny remis ich zadowoli, bo każdy punkt powinien się dla nich liczyć w kontekście utrzymania. Podopieczni Delio Rossiego zagrają więc przyczajeni i dadzą Palermo rozgrywać piłkę. Sycylijczycy prezentują się jak na razie słabo. Ich forma jest daleka od idealnej skoro przegrali aż cztery spotkania z rzędu. Jednak potencjał kadrowy tej drużyny jest z pewnością większy niż pokazuje tabela. I może byliby wyżej, tylko że po odejściu Paulo Dybali do Juventusu brakuje napastnika z prawdziwego zdarzenia. Co z tego, że Franco Vazquez kreuje wiele okazji do zdobycia bramek, skoro każdy z próbowanych snajperów zawodzi? A najbardziej Alberto Gilardino. Bramki muszą przez to strzelać pomocnicy, a to przecież nie jest ich główne zadanie. Warto zauważyć też, że piłkarze Giuseppe Iachiniego strzelają gole, gdy grają z przeciwnikiem, który preferuje ofensywną piłkę. Gdy Milan i Roma się otworzyły, to Palermo wbiło im po dwie bramki. W meczu z Udinese, które nie próbowało się tak odkrywać Sycylijczycy trafili tylko jednego gola, a gdy Sassuolo broniło się tak jak to prawdopodobnie zrobi w niedzielę Bologna, Palermo ani razu nie potrafiło skierować piłki do siatki rywala. Jak więc widać nie zanosi się na festiwal strzelecki i więcej niż dwóch bramek kibice nie zobaczą.