ODRODZONE DIABŁY. Odkąd stery Manchesteru United przejął Ole Gunnar Solskjaer jego podopieczni notują wyniki niewyobrażalne wręcz za czasów 'panowania' Jose Mourinho. Każde z ośmiu ostatnich spotkań na różnych frontach zakończyło się dla Czerwonych Diabłów zwycięstwem (!) a w siedmiu z nich zdobywali po dwie i więcej bramek. Dziś na własnym stadionie podejmą 16. w tabeli Burnley, które ma w pełni uzasadnione obawy przed tym spotkaniem. Manchester jest u siebie niepokonany już od dziewięciu spotkań a 5 ostatnich to 5 zwycięstw. Obecnie Diabły plasują się na szóstej pozycji w tabeli a do czwartej Chelsea brakuje im tylko kompletu punktów - trzech 'oczek'. Z Burnley nie przegrali żadnego z ośmiu poprzednich spotkań, wygrywając 5 z nich. Ci z kolei mają ostatnimi czasy spore problemy z grą w delegacji. Tylko jedno zwycięstwo na 9 ostatnich takich spotkań to bez dwóch zdań bardzo kiepski wynik. Zważając na fakt, że Diabły grając u siebie w tym sezonie ponieśli tylko jedną porażkę, patrząc na ich obecną, wręcz kosmiczną formę oraz nawet dyspozycje nie widzę w tym spotkaniu innego scenariusza niż zwycięstwo gospodarzy. Patrząc na ostatnie spotkania Diabłów, zwłaszcza te na Old Trafford możemy ujrzeć spore ilości bramek. Pięć z sześciu ostatnich spotkań Manchesteru na swoim obiekcie to wyniki powyżej 2.5 bramek i właśnie takiego wyniku spodziewam się i dziś. Burnlay zaledwie 3 dni temu zostało rozbite przez Manchester City 5:0. Od United takiego wyniku nie oczekuję jednak przynajmniej dwie, trzy bramki w ich wykonaniu to bez wątpienia mocno prawdopodobny wynik. Zważając na to, że obrona Diabłów w dalszym ciągu nie należy do 'najszczelniejszej' nie wykluczam i odpowiedzi przyjezdnych w formie bramki.