Spotkanie dwudziestej ósmej kolejki włoskiej Serie A i mecz ostatniej w tabeli (i właściwie już zdegradowanej) Parmy z dziesiątą obecnie drużyną z Turynu. O kłopotach gospodarzy każdy na pewno słyszał - brak pieniędzy, odjęte punkty (trzy) i postępujący upadek tego świetnego w latach 90-tych klubu. Ostatnie 10 gier to zaledwie 5 strzelonych bramek, 5 punktów i właściwie koniec złudzeń o utrzymaniu. U siebie to najsłabsza drużyna ligi (9 porażek w 13 meczach) dlatego trudno się dziś spodziewać innego wyniku. Goście mimo heroicznej postawy i wygranej 1-0 z Zenitem odpadli w czwartek z Ligi Europy i już mogą skupić się wyłącznie na lidze. W rundzie wiosennej drużyna Kamila Glika radzi sobie bardzo dobrze i ma jeszcze szanse na zakwalifikowanie się do przyszłorocznych pucharów. Na ofensywę nie mają w Turynie prawa narzekać, co było przez jakiś czas po stracie Cerciego i Immobile bolączką. Ostatnio jest pod tym względem naprawdę dobrze. W ostatnich dziesięciu wyjazdach Byki przegrały tylko dwa razy (w Udine i Petersburgu), połowę z tych spotkań wygrywając, więc to również jest istotny argument. Sądzę, że nastrój panujący obecnie w Parmie nie pozwoli nawiązać walki ze zmotywowanym rywalem, który ma jeszcze o co walczyć w tym sezonie i goście wywiozą trzy punkty.