Sytuacja jest podobna jak w 2009 roku, kiedy Polacy pokonali San Marino 10-0 w ramach el. MŚ w Afryce. Wtedy również potrzebna była rehabilitacja po fatalnym występie i porażce z Irlandią Północną (2-3). Teraz przegraliśmy z Ukrainą i znowu dostajemy na pożarcie San Marino. Polacy będą robili wszystko, żeby odnieść możliwie jak najefektowniejsze zwycięstwo i choćby w ten sposób zrekompensować kibicom rozczarowanie po spotkaniu z Ukraińcami. Polacy w ofensywie nie zagrali wcale tak fatalnie, zwłaszcza w 1 połowie, stwarzali okazje, niestety celowali ciągle w Piatowa. Stworzyli jednak kilka sytuacji, co przy solidnej defensywie Ukrainy wcale nie jest łatwe. Z San Marino na pewno tych sytuacji będą mieli o wiele więcej i przy lepszej skuteczności powinni spokojnie strzelić 7-8 bramek. Defensywa naszego zespołu zagrała słabo, choć trzeba powiedzieć, że rywal miał sporo szczęścia przy strzałach z dystansu. San Marino to jednak zespół, który nie strzela bramek ani w ogóle nie stwarza sytuacji i raczej padnie wynik do zera. Gdyby rezultat spotkania z Ukrainą był dla nas korzystny, wahałbym się przed takim typem, ponieważ jednak przegraliśmy, pobieram taki wysoki handicap, bo Polacy nie poprzestaną tu na 2-0 czy 3-0.