W piątek po krótkiej zimowej przerwie powraca Bundesliga. Lidera z Monachium zmierzy się z nadspodziewanie dobrze grającym zespołem Freiburga. Zapewne mało kto spodziewał się, że niemal na półmetku rozgrywek ekipa z Schwarzwald-Stadion plasować się będzie bliżej miejsc premiowanych grą w europejskich pucharach niż zagrożonych spadkiem. Gospodarze nie przegrali czterech ostatnich spotkań, choć w tym czasie przyszło im się mierzyć z takimi zespołami jak Schalke czy Leverkusen. Co ciekawe Freiburg w trzynastu ostatnich spotkaniach ligowych zdobywał przynajmniej jedną bramkę. Ostatni raz mecz bez zdobycia przez nich bramki miał miejsce w połowie września ubiegłego roku. Wówczas przegrali w Kolonii 3:0. Z kolei goście z Monachium to zespół jakby z innej ligi. Ekipa z Bawarii kroczy od mistrzostwa do mistrzostwa. W tym sezonie do walki o mistrzostwo włączył się zespól beniaminka z Lipska. Po 16. kolejkach przewaga Lewandowskiego i spółki nad RB Lipsk wynosi zaledwie trzy punkty. Tak mała przewaga Bawarczyków to zasługa słabszej postawy na początku sezonu. Wygląda na to, że Ancelotti w końcu ustawił tak zespół, by ten grał na miarę oczekiwań, czego efektem jest sześć kolejnych zwycięstw w lidze. I tym razem Bayern pojedzie do Freiburga po wygraną, jednak granie tego zdarzenia po kursie ok. 1,30 zł nie ma najmniejszego sensu. Zdecydowanie korzystniej zagrać over 2,5 bramek, bo gdy gra Bayern to wiadomo, że spotkanie obfitować będzie w bramki. W tym sezonie w meczach z ich udziałem padają średnio prawie trzy bramki (2,94 bramki na mecz). To niemal dokładnie tyle samo co w spotkaniach z udziałem Freiburga (3,00 bramki na mecz). Gospodarze maja małe szanse na urwanie choćby punktu Bawarczykom. Bardzo prawdopodobne jest, że strzelą w tym meczu przynajmniej jedną bramkę, a i tak zejdą z boiska pokonani.