W inaugurującym meczu szóstej kolejki bydgoski Zawisza zmierzy się na własnym boisku z Lechią Gdańsk. W chwili obecnej obie drużyny są w kryzysie choć w przypadku Lechistów ten kryzys jest o wiele mniejszy. Ich przegrane z Wisłą Kraków (3:1) oraz z Lechem Poznań (2:1) były przyczyną głównie pojedynczych jednostek. W meczu z Lechem gdańszczanie po prostu dwa razy nie upilnowali Teodorczyka i miało to fatalne skutki, przez co Lechia przegrała. W Krakowie również nieupilnowanie Sadloka i Stilicia zakosztowało Biało-Zielonych stratę punktów. Biorąc pod lupę te pozytywne momenty z ich meczów, mieli bardzo dużo ''setek'' i groźnych strzałów. Pomimo tego że Lechiści zdobyli tylko 7 z 15 możliwych punktów i ich gra jest bardzo przeciętna, to myślę że to w zupełności wystarczy na bydgoszczan. Zawisza w porównaniu z ubiegłym sezonem jest cieniem samych siebie. Wygląda na to że trener Jorge Paixao nie potrafi zrobić z nowych zawodników drużyny, bowiem ilość celnych podań w ich meczach jest bardzo niska i wręcz śmieszna i świadczy raczej o antyfutbolu. Jeśli nie zobaczymy przebłysku któregoś z wynalazków syna pana Osucha to gdańszczanie bez problemu ten mecz wygrają. Mówi się że jeśli nie padnie dziś remis to pracę straci trener Paixao lub trener Machado. W Gdańsku oczekiwania są bardzo duże i wiedzą o tym również piłkarze, którzy moim zdaniem odniosą w Bydgoszczy zwycięstwo, które tak na prawdę powinno być dla nich tylko wypełnieniem formalności.