Anfield i przed nami hit 3 kolejki Premier League. Liverpool kontra Arsenal Londyn, czyli starcie lidera z wiceliderem, ale także jedynych ekip z kompletem punktów. Wiadomo, że po tym meczu już zostanie maksimum 1 taka ekipa, a może żadna. Liverpool prowadzi ze względu na lepszy bilans bramkowy, ale w ostatnim meczu nie zachwycił, męczył się z Southampton, ale ostatecznie wygrał, chociaż nie może cieszyć to co zrobił Adrian, zastępca Alissona. Ta defensywa nie jest tak szczelna, skoro gole strzelają im nie tylko Święci, ale i Norwich. Arsenal wzmocnił defensywę, ale mając takie trio Auba - Lacazette i Pepe muszą stawiać na ofensywę. Powoli będą się rozkręcać i na pewno mają ochotę na rehabilitację za ostatnie nieudane wyniki na Anfield. Jeśli Liverpool gra z Arsenalem to oznacza to po prostu gole. W dodatku w Liverpoolu. Ostatnie 5 meczów tutaj to 3 wygrane Liverpoolu, 2 remisy, no ale zawsze przynajmniej 4 bramki. Liverpool meczem z Norwich pokazał, że u siebie zawsze był, jest i będzie mocny i on jest faworytem tego spotkania. Arsenal jednak jest w stanie zdobyć tutaj przynajmniej bramkę i powalczyć o nie najgorszy wynik. Ja spodziewam się wielkich emocji no i bramek, bo tych nigdy nie brakowało w meczach tych ekip.