NIE MA MOCNYCH NA JUVE. Tylko dwóm drużynom udało się w tym sezonie Serie A wyrwać punkty mistrzom kraju. W obu przypadkach były to remisy - 1:1 z Genoa oraz 2:2 z Atalantą. Pozostałe 18 spotkań... to zwycięstwa. Absolutnie żadnym zaskoczeniem nie będzie, gdy i w tym sezonie Stara Dama odniesie krajowe mistrzostwo, 35. w historii oraz 8. z rzędu! Nad znajdującym się na miejscu drugim w tabeli Napoli 'wyrobili' już przewagę 9. 'oczek' a po ich wczorajszym remisie z Milanem różnica ta może wzrosnąć do 11. punktów. Lazio na własnym obiekcie w spotkaniach ligowych jest niepokonane od pięciu kolejek jednak jeśli spojrzymy wstecz, na historię spotkań z Juventusem możemy spodziewać się przerwania tej serii. Otóż ostatni raz Lazio pokonało u siebie Juventus w meczu ligowym w grudniu... 2003. roku! Od tamtej pory dokonali tego jeszcze dwukrotnie, jednak w meczach pucharowych. Juventus wygrał 9 z 11. ostatnich starć z Lazio na Stadio Olimpico i patrząc na ich obecną formę, dyspozycję oraz nawet nastrój liczę, że przedłużą tę serię. Co ciekawe, w pięciu ostatnich takich spotkaniach Juventus wygrywał, zachowując przy tym czyste konto! Również dzisiejszego wieczoru tego nie wykluczam. Liczę jednak, że przyjezdni mistrzowie z Turynu nie okażą miejscowym ani litości ani tym bardziej nie oddadzą cennych punktów. Obstawiam, że po tym spotkaniu idący wielkimi krokami po kolejne mistrzostwo Turyńczycy wzbogacą się o kolejny komplet punktów. Kurs jest bardzo zachęcający, więc ja postanowiłem skorzystać.
KIEPSCY NA WYJAZDACH. Wbrew pozorom nie chodzi tu o Fortunę Dusseldorf lecz o RB Lipsk. Notują oni bowiem obecnie bardzo niechlubną serię pięciu kolejnych porażek w delegacji zarówno w Bundeslidze jak i w Lidze Europy. Ogólnie w tabeli ligowej pod tym względem znajdują się na bardzo odległym 13. miejscu, wygrywając tylko 2 z 8. rozegranych spotkań poza Lipskiem. Lepiej pod tym względem wychodzi nawet... Fortuna! Obecnie zespół spod znaku czerwonego byka widnieje w tabeli na miejscu piątym i nawet w razie dzisiejszej porażki pozycja ta nie ulegnie zmianie. W razie zwycięstwa jednak 'wskoczą' przed Eintracht na miejsce czwarte. Fortuna z kolei to jeden z kandydatów do spadku w tym sezonie, mimo, że ze strefy spadkowej udało im się wyjść i obecnie znajdują się dwie pozycje nad nią, na pozycji czternastej. W tym stuleciu zespoły ty grały ze sobą już siedmiokrotnie i w 6. z nich obie drużyny trafiały do siatki a w 5. z nich padały co najmniej 3 bramki. Biorąc pod uwagę, że Fortuna pozostaje u siebie prezentuje całkiem przyzwoitą grę oraz fakt, że to właśnie oni pozbawili Borussię Dortmund statusu niepokonanej, pokonując ich u siebie 2:1 daję gospodarzom całkiem realne szanse na zdobycie choćby jednej bramki. Jak już wspomniałem gra Lipska w delegacji nie należy do najlepszych ale biorąc pod uwagę wagę tego spotkania spodziewam się przynajmniej jednej bramki i w ich wykonaniu. Ostatecznie spodziewam się wyniku 'overowego' czyli co najmniej trzech bramek w tym starciu.
DUŻO OFENSYWY. Tak najlepiej opisać możemy oba te zespoły i ich ostatnie 'poczynania'. Atalanta to zespół, który włącza się do gry o najwyższe szczeble tabeli, zapewniające grę w europejskich pucharach. Obecnie możemy ich zobaczyć na 8. miejscu, czyli o dwa niżej od swoich dzisiejszych rywali. Dzielą ich natomiast jedynie 2 punkty. W ostatnich spotkaniach z ich udziałem mogliśmy być świadkami prawdziwych pokazów strzeleckich. Aż 15 bramek tylko w czterech ostatnich meczach to dorobek podopiecznych Gian Piero Gasperini'ego. Z pewnością remis 2:2 z broniącymi tytułu mistrzami - Juventusem są sporym osiągnięciem, zwłaszcza zważając na ich niezwykle skuteczną obronę. Kolumbijski napastnik Atalanty, Duvan Zapata zdobywając aż 6 bramek w trzech ostatnich meczach (!) zrównał się z Ronaldo w klasyfikacji najlepszych strzelców ligi i obecny wynik obu tych panów to 14 strzelonych bramek. Moim zdaniem strzelenie choć jednej bramki nie najlepszej obronie Romy nie będzie trudnym zadaniem dla dysponującej sporą siłą ofensywną Atalanty. Roma z kolei notuje obecnie serię czterech zwycięstw pod rząd z łącznym bilansem 12:3, jednak ich gra w delegacjach pozostawia wiele do życzenia. Wygrali tylko 2 z 8. ostatnich takich spotkań i tylko w jednym z nich zdołali zachować czyste konto. Oczywiście spotkanie to dla Rzymian również ma sporą wagę, gdyż dzisiejsze zwycięstwo w Bergamo dałoby im awans na 4. miejsce czyli o dwie pozycje. Atalanta sporo bramek strzela ale i nie mało ich traci, podobnie jak Roma. W 10. z 11. ostatnich starć pomiędzy tymi zespołami na Stadio Atleti Azzurri d'Italia oba trafiały do siatki a w 9. z nich padały co najmniej 3 bramki. Biorąc pod uwagę powyższe fakty i statystyki oraz wagę tego spotkania liczę na obustronną walkę oraz wymianę ognia w postaci bramek. Gdy spojrzymy na ostatnie spotkania obu tych drużyn zobaczymy bardzo dużo wyników 'overowych' i właśnie takiego oczekuję i dzisiejszego popołudnia.
POJEDYNEK POLAKÓW. Spotkanie to śmiało określić możemy hitem sobotniego wieczoru. To właśnie dziś w barwach Milanu zadebiutuje sprowadzony z Genoi Krzysztof Piątek. Naprzeciw niego, w barwach Napoli staną Piotr Zieliński oraz Arkadiusz Milik, który ostatnimi czasy jest w naprawdę szczytowej formie. W tym hitowym spotkaniu z polskim akcentem zabraknąć nie może ani sporej dawki emocji ani tym bardziej... bramek! Z pewnością wielu pamięta ostatnie spotkanie tych zespołów w drugiej kolejce obecnego sezonu Serie A, w którym padło aż 5 bramek i Napoli przegrywając 0:2 zdołało wygrać 3:2 po dwóch bramkach Zielińskiego i jednej Mertensa. Napoli wygrało 3 z 5. ostatnich potyczek z Milanem na San Siro a ostatnie z nich zakończyło się bezbramkowym remisem. Milan co prawda posiada czwartą najlepszą defensywę w całej lidze jednak tracił już bramki z zespołami o wiele niżej notowanymi i naprawdę ciężko spodziewać się zachowania przez nich czystego konta w starciu z tak silną ofensywą, jaką dysponuje Carlo Ancelotti. Napoli w tym sezonie w lidze wygrało 6 z 9. spotkań na wyjezdzie a jak wszyscy wiemy liczy się dla nich każdy bardzo cenny punkt, których potrzebują, by 'gonić' prowadzący w tabeli Juventus. Osobiście spodziewam się udanego debiutu naszego 'El pistolero' i bramki w jego wykonaniu. Oczywiście nie może się to skończyć inaczej niż odpowiedzią ze strony przyjezdnych. Krzysztof Piątek oraz Arek Milik to obecnie najlepsi polscy napastnicy w lidze włoskiej i oboje mierzą bardzo wysoko, w pozycję lidera w klasyfikacji najlepszych strzelców. Patrząc na historię spotkań, obecną formę obu drużyn oraz formę polskich snajperów nastawiam się na spotkanie, które wręcz musi zakończyć się kilkoma ładnymi bramkami w wykonaniu obu drużyn, podobnie jak w ostatnim. A to kto okaże się lepszy niechaj zweryfikuje boisko.
OFENSYWNE STARCIE. To właśnie jedno ze spotkań, w których będziemy mogli zobaczyć sporo dobrej ofensywnej gry. Wolfsburg oraz Bayer Leverkusen to zespoły, które strzelają dużo bramek ale równie sporo tracą. W każdym z ostatnich PIĘTNASTU spotkań tych drużyn na Volkswagen Arenie obie trafiały do siatki i w każdym z nich padały co najmniej 3 bramki! To niesamowita seria i patrząc na obecną formę, dyspozycję oraz ostatnie wyniki oby tych ekip liczę na jej kontynuację. Po siedmiu kolejnych spotkaniach u siebie bez zwycięstwa znad Wolfsburgu zniknęły w końcu szare chmury i ostatnie 5 spotkań (licząc spotkania sparingowe) to 4 zwycięstwa i remis. Według bukmacherów szanse na zwycięstwo są bardzo wyrównane i nie ma w tym nic nadzwyczajnego, gdy spojrzymy na ostatnie spotkania wyjazdowe Bayeru. Jest to poza tym drużyna, której celem jest kontynuacja gry w Lidze Europy w następnym sezonie a obecnie w tabeli widnieją na miejscu 10., 4 pozycje niżej niż ich dzisiejsi rywale. Do osiągnięcia tego celu potrzebne są oczywiście cenne punkty, także nie spodziewam się, by tak łatwo dziś oddali punkty gospodarzom. Spodziewam się obustronnej walki, która zaowocuje w parę ładnych bramek. Patrząc na siłę ofensywną obu tych zespołów oraz ich nienajlepsze defensywy zakład na liczbę bramek wydaje się jak najbardziej odpowiedni, zwłaszcza gdy wezmieny pod uwagę ich historię spotkań.
DWIE WIELKIE MARKI. Bardzo emocjonująco zapowiada się dzisiejszy wieczór. Wszystko za sprawą m.in. starcia dwóch bardzo renomowanych angielskich klubów w 1/16 Pucharu FA. Arsenal i Manchester United, bo to o nich mowa prezentują ostatnimi czasy naprawdę atrakcyjną i efektowną grę, szczególnie Czerwone Diabły, które notują 7 zwycięstw pod rząd! Bukmacherzy większe szanse dają gospodarzom jednak moim zdaniem ich faworyzacja wcale nie jest taka pewna patrząc na to, co się dzieje ostatnio w obozie Ole Gunnar Solskjæra. Czerwone Diabły pod jego wodzą prezentują zupełnie inną grę, niż za czasów rządów Mourinho. Widać większe zaangażowanie ze strony samych graczy oraz jak możemy zobaczyć efektywność, która jest kluczem do zwycięstwa. Arsenal wzbogacił się o komplet punktów w ostatniej kolejce, wygrywając u siebie derby Londynu z Chelsea 2:0. Jest to zespół, który również gra bardzo ofensywnie jednak ich słabością jest obrona, której rzadko udaje się zachowywać czyste konto. Podsumowując to wszystko spodziewam się otwartego spotkania, wymiany 'ognia' w postaci bramek i bardzo ładnego widowiska, w którym moim zdaniem zobaczymy co najmniej 3 bramki. Trzy poprzednie starcia tych drużyn kończyły się właśnie takimi, overowymi wynikami i sądzę, że ta seria zostanie dziś przedłużona.
BRAK FORMY. Gdy spojrzymy na te dwa zespoły na pierwszy rzut oka możemy śmiało uznać, że tytuł ten tyczy się tej drugiej - Lille... i nic bardziej mylnego. To znakomicie opisuje ostatnie wyniki Olympique Marsylii. Tylko jedno zwycięstwo na ostatnie 10 spotkań na różnych frontach - to zdecydowanie nie to, na co tą drużynę stać. Zupełnie inaczej możemy powiedzieć o Lille, które jest nie ukrywając, rewelacją tego sezonu Ligue 1. W poprzednim ledwo utrzymali się w najwyższej lidze krajowej a w tym - są obecnie na pozycji wicelidera tabeli. Cztery ostatnie spotkania kończyli zwycięstwami, podobnie jak 4 ostatnie wyjazdowe spotkania. Marsylia plasuje się w tabeli obecnie na miejscu 7., tracąc do swych dzisiejszych rywali 9 'oczek'. Jedna cecha, która łączy oba te zespoły to kiepska defensywa. Defensywa Lille tylko raz na ostatnie 8 ligowych spotkań zdołała zachować czyste konto. U gospodarzy natomiast udało się to raz na 7 ostatnich spotkań. Zdecydowanie lepiej Marsylia prezentuje się u siebie jednak i tam traci sporo bramek. W dwóch ostatnich starciach tych ekip padło aż 9 bramek (5:1 i 3:0) i również dzisiejszego wieczoru spodziewam się overowego wyniku, przynajmniej trzech bramek. Liczę, że gospodarze za wszelką cenę nie chcą wrócić na ścieżkę porażek, tym bardziej, że grają przed własną publicznością. Z drugiej strony goście, którzy już nieraz zaskakiwali w tym sezonie są w stanie zagrozić bramce miejscowych i nawet 'wyrwać' im punkty. Spodziewam się ciekawego widowiska i wymiany ognia w postaci bramek.
DOBRY RYWAL. To określenie możemy rozumieć w kilku znaczeniach, również w takim niedosłownym. Girona w poprzednim etapie Pucharu Króla, w 1/8 finału sprawiła wszystkim niemałą niespodziankę, eliminując z tych rozgrywek Atletico Madryt po dwóch remisach 1:1 u siebie oraz 3:3 w Madrycie! Być może nie należy do 'topowych' drużyn kraju lecz jedno trzeba im przyznać - potrafią grać w piłkę. O tym przekonali się już nieraz i Królewscy. Ostatnie ich bezpośrednie spotkanie na Santiago Bernabeu zakończyło się kosmicznym wynikiem aż 6:3 na korzyść Realu. Również w ostatnim padło niemało bramek - 5 (1:4). Czy dzisiejszego wieczoru czeka nas powtórka/kontynuacja pokazów strzeleckich? Czemu nie! Podopieczni Santiago Solariego co prawda zmagali się ostatnio z niejednym problemem jednak w ostatnim spotkaniu domowym przeciwko Sevilli (2:0) widać było znaczną poprawę mimo braku m.in. Garetha Bale'a czy Asensio. Real w poprzednim etapie pokonał Leganes, które pozbawiło ich awansu do półfinału CDR w poprzednim sezonie. Wydawało się, że w obozie Królewskich po odejściu Ronaldo zabraknie strzelców jednak nic bardziej mylnego! Wiele do życzenia pozostawia jednak w dalszym ciągu ich defensywa, która nierzadko nie radzi sobie z rywalami niżej notowanymi. Tak czy siak to właśnie Real jest zdecydowanym faworytem dzisiejszego starcia i chyba nic w tym dziwnego. Girona mimo, że jest waleczna i potrafi strzelać topowym zespołom sporo bramek również traci - wszystko przez dość ofensywne nastawienie i nie najlepszą obronę. Moim zdaniem to spotkanie nie może zakończyć się inaczej niż przynajmniej trzema bramkami (być może w wykonaniu obu drużyn).
POWSTRZYMAĆ NIEPOWSTRZYMANYCH. Tego Sevilla dokonać nie potrafi już od dziesięciu kolejnych spotkań z Katalończykami, przegrywając 8 z nich... Co więcej, w każdym z ostatnich dziewięciu bezpośrednich spotkań Blaugrana strzelała Andaluzyjczykom po dwie i więcej bramek. Ogólnie starcia tych zespołów już od niepamiętnych czasów owocują w bardzo pokazne ilości bramek i idąc za tym - spodziewam się tego i dzisiejszego wieczoru. Katalończycy w tym sezonie mają bardzo spore szanse na zdobycie wszystkich możliwych krajowych trofeów. W lidze na dobre zajęli fotel lidera, budując przewagę 5. punktów nad drugim Atletico oraz aż 10. nad trzecim Realem. W poprzednim roku zespoły te grały ze sobą aż 4 razy i trzykrotnie wygrała wówczas Barcelona a jedno spotkanie zakończyło się podziałem punktów. Łącznie padło w nich aż 18 bramek, co daje nam średnią niemal czterech na mecz. Dzisiejszego wieczoru w składzie gości z pewnością zobaczymy oszczędzanego ostatnio Lionela Messiego, który jest ogromnym zagrożeniem dla drużyny gospodarzy. W 35. spotkaniach przeciwko Sevilli strzelił aż 32 bramki! i niemal na pewno przynajmniej jedną bramkę jego autorstwa obejrzymy i dziś. Sevilla notowała już serię dziesięciu kolejnych zwycięstw na własnym stadionie jednak przerwał ją remis z Atletico oraz ostatnia porażka z Athletic Bilbao. Moim zdaniem dzisiejszego wieczoru tradycji stanie się zadość i po raz kolejny będziemy mogli obejrzeć piękne widowisko oraz deszcz bramek.
POTRAFIĄ ZE SOBĄ GRAĆ. Obydwie te drużyny - zarówno Nimes jak i Angers ostatnimi czasy nie potrafią odnalezć optymalnej formy, obie mają problemy z punktowaniem oraz obie zobaczyć możemy w dolnej części tabeli. Do nie są co prawda cechy, którymi można się chwalić jednak spośród nich wyłowić możemy i tą dobrą - potrafią ze sobą grać, co pokazują ich ostatnie potyczki. Aż siedem bramek obejrzeć mogliśmy w ostatnim ich spotkaniu, podczas gdy grający wówczas w roli gości Nimes zdobyli swój pierwszy komplet punktów w tym sezonie po kosmicznym zwycięstwie 3:4. Również 4 bezpośrednie spotkania tych zespołów wstecz to spotkania owocne w bramki i w każdym z nich padały co najmniej 3 bramki. Jeśli chodzi o absencje w spotkaniu dzisiejszym w składzie gospodarzy nieobecni będą; Pierrick Valdivia, Moustapha Diallo oraz Fethi Harek. U gości natomiast nie zagra Yoann Andreu i Vincent Pajot. Wszyscy ww. zmagają się z kontuzjami. Ostatnie spotkania obu tych zespołów pokazują, że w obydwu przypadkach niestety zawodzą przede wszystkim obrony, co za tym idzie - obie drużyny tracą sporo bramek. Dzisiejsze spotkani to znakomita okazja zarówno dla jednych jak i drugich na 'odbicie' się i oddalenie od strefy spadkowej. Spodziewam się wymiany ciosów obu drużyn i kilku ładnych bramek, moim zdaniem co najmniej trzech.