Już dziś o godzinie 20.45 na Emirates Stadium rozpocznie się niezwykle ciekawie zapowiadające się spotkanie grupy F - Kanonierzy zmierzą się z Borussią Dortmund. Obie drużyny znajdują się obecnie w wyśmienitej dyspozycji i wygrywają w swoich ligach mecz za meczem, zupełnie inaczej niż przed wrześniowym spotkaniem na Signal Iduna Park. Borussia znakomicie zaprezentowała się w ostatni weekend, kiedy to w Monachium pokonała faworyzowany Bayern 1:0 po bramce Mario Goetze. Bardzo dobrą dyspozycję potwierdzili Lewandowski oraz Piszczek, których grę Kicker ocenił na 2,5. Portal Goal.com uznał nawet najlepszego strzelca Borussii graczem meczu, a z trybun spotkanie obserwowało dwóch skautów z Londynu. Jednak to nie napastnik przyjezdnych będzie największą gwiazdą formacji ofensywnych, a Robin van Persie, który piąty raz z rzędu został wybrany do jedenastki kolejki Premier League. Holender z trzynastoma trafieniami prowadzi w klasyfikacji króla strzelców na angielskich boiskach, a jego średnia z obecnego roku kalendarzowego to 1,07 bramki na mecz. W Lidze Mistrzów był jednak często oszczędzany przez Arsena Wengera ze względu na napięty terminarz, jednak w tak ważnym spotkaniu zapewne to kapitan Kanonierów wyprowadzi drużynę na boisko. Na Emirates obie drużyny zapewne wyjdą na murawę, by za wszelką cenę zdobyć 3 punkty. Niemiecka drużyna, jeżeli chce realnie myśleć o awansie, musi wygrać. Arsenal natomiast przechylając szalę zwycięstwa na swoją stronę zapewni sobie grę w fazie pucharowej. Kluczem do sukcesu w grze przeciwko Borussi powinno być przejęcie inicjatywy w środku pola, eliminując tym samym Kagawe oraz Goetze. Szczególnie Niemiec łączony z londyńską drużyną potrafi przechylić szalę zwycięstwa na stronę swojej drużyny, zarówno strzelając bramkę, jak niekonwencjonalnie podając. Liczymy zatem nie tylko na bezbłędną grę Songa, ale także kolegów ze środkowej formacji. W drużynie naszych środowych przeciwników zabraknie podstawowego defensora - Subotica, który w pierwszym spotkaniu grał zdecydowanie i agresywnie, szczególnie w starciach o górne piłki. Francuski szkoleniowiec nie będzie mógł wciąż skorzystać z Sagny, Jenkinsona, Gibbsa, Wilshera oraz prawdopodobnie Rosickiego, jednak jego miejsce w składzie ma zająć wracający Diaby. Czekamy zatem ze zniecierpliwieniem na pierwszy gwizdek Franka De Bleeckere, który ostatni raz na Emirates zawitał w marcu 2010 roku, a Arsenal rozbił wtedy Porto w 1/8 finału 5:0.