Przed nami hit 35 kolejki angielskiej Premiership, a zarazem derby Londynu. Na przeciwko siebie staną drużyny Arsenalu oraz Chelsea. Gospodarze zajmują trzecie miejsce w tabeli i są na najlepszej drodze, aby skończyć sezon w takim stanie rzeczy i tym samym zagwarantować sobie grę bez konieczności kwalifikacji w przyszłym rozgrywkach elitarnej Ligi Mistrzów. The Blues mają aż siedem oczek mniej niż ich sobotni rywal i to lokuje ich na szóstej pozycji w tabeli. Lecz Chelsea ma jednak jedno spotkanie rozegrane mniej. Nie mniej jednak za faworyta uważam zdecydowanie graczy z The Emirates, gdyż są w zdecydowanie lepszej formie i ogólnie jest to o wiele lepsze ekipa. Oczywiście Kanonierom zdarzają się wpadki. Choćby takie jak w poniedziałek i porażka u siebie z Wigan w stosunku 1:2. Jednak każdy kto oglądał to spotkanie to wie iż The Gunners stworzyli sobie mnóstwo sytuacji, zaś Wigan strzeliło obie bramki dość szybko bo już po 8 minutach, a później bronili się dość szczęśliwie. Arsenal na ostatnie jedenaście gier w lidze wygrał aż dziewięć. U siebie do meczu z Wigan mieli passę pięciu spotkań wygranych z rzędu: 7:1 z Blackburn, 5:2 z Tottenhamem, 2:1 z Newcastle, 3:0 z Aston Villą oraz 1:0 z Manchesterem City. Ogólnie w całym sezonie Premier League Kanonierzy na The Emirates wygrali dwanaście gier, dwukrotnie dzielili się punktami z rywalami oraz polegli w trzech grach. Chelsea po zwolnieniu kilka tygodni temu Andre Villasa - Boasa i przejęciu sterów przez byłego asystenta Roberto Di Matteo odniosło kilka ważnych zwycięstw. Jednak rywale: Stoke (1:0 u siebie), Aston Villa (4:2 na wyjeździe), Wigan (2:1 u siebie) nie są czołówką ligi. Także derbowe remisy z Fulham 1:1 na wyjeździe oraz 0:0 z Tottenhamem u siebie nie są wielkimi sukcesami. Do tego można dołożyć fakt iż w spotkaniu z Wigan Chelsea obie bramki strzeliło ze spalonych, pierwszą z około trzy metrowego offside'u, zaś drugą w ostatnich sekundach gry. Chelsea do tego gra bardzo brzydką piłkę. Swoją grę opierają raczej na skuteczności, lecz problem mają ze stwarzaniem sytuacji. Tak jak np. w minioną środę w LM w spotkaniu u siebie z Barcą, gdzie oddali jeden celny strzał. Choć padł po nim gol i Chelsea wygrała ten mecz 1:0, to jednak zagrali oni katastrofalnie i powinni przegrać 3, 4 a może nawet z 5 do zera. A taki wynik zawdzięczają tylko i wyłącznie słabej skuteczności Barcy pod ich bramką. Jestem przekonany, że tak jak w pierwszym spotkaniu na Stamford Bridge zwycięży Arsenal. Wtedy Kanonierzy zwyciężyli 5:3, lecz teraz wynik powinien być trochę niższy, gdyż The Blues za czasów Andre Villasa - Boasa grało zdecydowanie ofensywniej, a teraz skupiają się głównie na obronie. A i to im wychodzi dość średnio...