Zacznę nietypowo ponieważ od gości tego spotkania czyli piłkarzy Levante. Drużyna w ten sezon weszła rewelacyjnie. Nikt nie spodziewał się że drużyna z takim składem i budżetem po dziewięciu kolejkach nie przegra spotkania ba mało tego będzie liderem Primera Division ligi uważanej za najsilniejszą na AÅ¡wiecie. Jednak każda passa ta dobra jak i ta zła ma swój kres. I tak też było w przypadku Levante. Po wspaniałej serii przyszły 2 porażki (wyjazdowa z Osasuna i u siebie z Valencia ). Można by powiedzieć że trochę uszło powietrze z piłkarzy Levante. Co nie zmienia faktu że dokonali rzeczy wielkiej jak na ten klub. Co do Atl. Madryt będę posiłkował się moją wcześniejszą analizą na nich. Pomimo dobrego początku sezonu zawodnicy z Madrytu w ostatnim czasie lekko przyhamowali. Od dłuższego czasu (21 września) nie potrafili wygrać spotkania. Przełamanie przyszło dopiero w dziesiątej kolejce (tj 30 października) w której to podopieczni Gregorio Manzano wygrali u siebie z Saragossą 3-1. Na chwilę obecną goście z trzynastoma punktami na koncie zajmują dwunaste miejsce w lidze hiszpańskiej. Nie tak dawno Falcao wypowiadał się wywiadzie że pomimo słabych rezultatów osiąganych przez jego drużynie w ostatnim czasie on o formę zespołu jest spokojny. I wierzy że zwycięstwa przyjdą. Zaintrygował mnie ten spokój i zacząłem się przyglądać drużynie z Madrytu. I rzeczywiście z meczu na mecz widoczna jest zwyżka formy. Czego dowodem było ogranie w lidze Saragossy 3:1 oraz w lidze europejskiej z Udinese 4:0. Szczególnie ta druga wygrana powinna dać wiele do myślenia ponieważ w lidze włoskiej na chwilę obecną piłkarze z Udinese to ekipa tracąca najmniej bramek a wszyscy wiemy że obrona to we Włoszech „konikâ€?. Ostatnia wyjazdowa„wpadkaâ€? (porażka 3:2 z Getafe) jest traktowana przeze mnie jako wypadek przy pracy