Niezwykłe emocje w 1/16 finału wzbudza potyczka holendersko-belgijska. Moim zdaniem faworytem tego dwumeczu są Belgowie. Anderlecht ma świetny sezon. W rodzimej lidze zajmuje obecnie pierwsze miejsce z przewagą siedmiu punktów nad drugą drużyną i wszystkie znaki na niebie wskazują że sięgnie po 31.mistrzostwo kraju. Fiołki fazę grupową LE przebrnęły jak burza wygrywając wszystkie mecze czego w tej edycji nie dokonała żadna inna drużyna. W grupie miały Lokomotiv Moskwa, AEK Ateny oraz Sturm Graz. W sześciu meczach Anderlecht strzelił rywalom aż 18 goli co jak łatwo obliczyć zdobywał średnio 3 bramki na mecz. Podopieczni Ariela Jacobsa są niepokonani od dziewięciu gier na wszystkich szczeblach rozgrywek. W tym miesiącu zdążyli rozegrać dwa mecze ligowe i oba wygrali, a nie z byle kim bo z obrońcą tytułu i uczestnikiem tegorocznej edycji LM - Racingiem Genk (4-2) oraz aktualnym uczestnikiem Ligi Europejskiej - Standardem Liege (2-1). AZ Alkmaar to obecnie wicelider holenderskiej Eredivisie jednak jeszcze na początku grudnia drużyna była zdecydowanym liderem tych rozgrywek. Popularne "Kalmary" od tamtego czasu nie prezentują się jednak tak dobrze jak wcześniej. Fakt faktem wygrały ostatnie dwa mecze ale z drużynami z dołu tabeli. Do 1/16 finału Ligi Europy AZ awansowało z drugiego miejsca w grupie za ukraińskim Metalistem Charków. Co ciekawe Holendrom udało się awansować mimo iż wygrali w grupie tylko jeden mecz, w pierwszej kolejce u siebie z najsłabszym ze stawki Malmo. Pozostałe pięć spotkań zremisowali. W grupie mieli też Austrię Wiedeń z którą do ostatniej kolejki walczyli o drugie miejsce. AZ będzie miało w tym meczu atut własnego boiska na którym jeszcze nikt w tym sezonie nie wygrał. Patrząc jednak na potencjał obu drużyn i aktualną formę to Anderlecht może przerwać tą dobrą passę gospodarzy.