Wobec rzekomego, lekceważącego podejścia drużyny Udinese do rozgrywek Europa League, Celtic uważany jest powszechnie za faworyta czwartkowej konfrontacji w Glasgow. Czy słusznie? Czy czwarty klub minionego sezonu Serie A rzeczywiście nie przykłada wagi do europejskich pucharów? Gra The Bhoys w obecnym sezonie stoi na bardzo przeciętnym poziomie. Celtic radzi sobie wyłącznie w starciach ze słabeuszami. Dobitnie było to widoczne podczas konfrontacji drużyny Lennona z Rangers (2:4) czy chociażby ze szwajcarskim Sionem. Jednym z najsłabszych punktów gospodarzy jest linia obrony, która w europejskich pucharach kompletnie zawodzi. Dużo lepiej nie spisuje się także formacja ofensywna. Podopieczni 40-letniego Irlandczyka z Północy zdobyli w dotychczasowych trzech meczach Ligi Europa zaledwie jedną bramkę. Czy z taką statystyką mają jakąkolwiek szansę z solidnym włoskim klubem? Szkoleniowiec Udinese, Francesco Guidolin, nie zabrał do Szkocji najlepszego snajpera poprzednich dwóch sezonów Serie A, Antonio Di Natale. W pierwszej linii gości wystąpi zatem młodzież, która zrobi wszystko, aby pokazać się trenerowi z jak najlepszej strony. Niewykluczone, że na Parkhead swoich "pięciu minut" doczeka się reprezentant Italii do lat siedemnastu, Davide Marsura. Bianconeri, w przeciwieństwie do Celtiku, wygrali swój pierwszy mecz w fazie grupowej. Na własnym obiekcie pokonali francuskie Rennes dzięki walecznej grze do końcowego gwizdka. Ciężko porównywać formę zespołu Guidolina prezentowaną w rozgrywkach ligowych do gry w europejskich pucharach. Niedawny wyjazdowy remis przyjezdnych z aktualnym mistrzem kraju nie był jednak dziełem przypadku podobnie jak wysoka lokata zajmowana w rozgrywkach włoskiej ekstraklasy. Czy Celtic ma zatem szansę na zwycięstwo? Wynik nierozstrzygnięty powinien być dla gospodarzy dobrym rezultatem.