W poprzedniej analizie meczu Lechii z Lechem pisałem że drużyna z Gdańska robi dużo szumu wokół siebie a na boisku niewiele z tego wynika. Lista sparingpartnerów Lechii wygląda imponująco: Volfsburg, Shalke, Juventus.... No fajnie. Nawet w telewizji śniadaniowej TVN promował mecz w Gdańsku. Jak mówiła pewna blondynka, która pewnie nawet nie wiedziała z jakiego miasta pochodzi Juventus, emocji miało być mnóstwo. Tak, pewnie jak na grzybach. A póki co Lechia po dwóch meczach w ekstraklasie ma na koncie okrągłe 0 pkt. Najpierw przegrała z Cracovią, a później z Lechem w Poznaniu. W Gdańsku jak na razie jak u rosyjskich kosmonautów na orbicie, niby jest wódka, niby jest zagrycha ale nie ma atmosfery. Tak samo tu, niby są piłkarze i to całkiem nieźli: Mila, Wojtkowiak, Mak, Vranjes, Makuszewski, Kuświk, niby zarząd załatwił im sparingpartnerów z górnej półki, ale w meczach o stawkę czegoś brakuje. Za to Pogoń od początku w ofensywie. Najpierw zwycięstwo w Poznaniu, później remis ze Śląskiem, ale trzeba tu zaznaczyć że to Pogoń bardziej zasługiwała na wygraną niż Śląsk. Lechia na pewno będzie chciała sięgnąć po pierwsze punkty w lidze, ale sądzę że może to być co najwyżej 1 pkt, gdyż z Pogonią na razie nie ma żartów. Typ: remis.