Szlagier i zarazem mecz kończący 8 kolejkę spotkań angielskiej premier league. Liverpool po przejęciu przez Kloppa zdecydowanie podniósł swój poziom, do tego nie walczy w europejskich pucharach przez co skupia się na ligowym podwórku i w wyniku tego od początku sygnalizuje, że ma zamiar w tym sezonie dużo namieszać w tabeli. Swoją grą to narazie w pełni potwierdza. Dzięki 5 wygranym, 1 remisowi i porażce zajmuje 4 miejsce w tabeli z 16 punktami i do lidera traci tylko 2 oczka. Dodać tu jeszcze należy, że miał trudny terminarz od początku sezonu i ma już na rozkładzie m.in. wygrane z Chelsea, Arsenalem, Leicester i remis z Tottenhamem (to wszystko w ciągu 7 kolejek!). Manchester miał wielkie ambicje po objęciu sterów przez Mourinho i wydaniu kolejnych setek milionów euro na wzmocnienia, jednak nie jest tak różowo. Co prawda zajmuje 6 miejsce, ale 13 punktów z bilansem spotkań 4-1-2 na pewno nie jest szczytem marzeń. Tym bardziej, że czerwone diabły z czołówki grały tylko z Leicester (wygrana) i Manchesterem City (porażka). Moim zdaniem rozpędzony i lepiej wyglądający od początku sezonu Liverpool zatrzyma komplet punktów na anfield road.