21 września Real zremisował w lidze wyjazdowy mecz z Racingiem Santander 0:0 i było to na szczęście ostatnie spotkanie z serii kilku słabszych w tamtym okresie. Od tego czasu minął równo miesiąc i Real znów wrócił do gry z samego początku sezonu. Piłkarze są świetnie przygotowani szybkościowo, co raz częściej imponują także świetnym zgraniem. Ostatnio dużo więcej mówi się o świetnych akcjach zespołowych Realu, niż pojedyńczych popisach indywidualnych. Do tego dochodzi powrót po kontuzji Higuaina oraz powrót do formy Kaki. Praktycznie wszyscy piłkarze Realu są w tej chwili gotowi do gry na najwyższym światowym poziomie (brakuje jedynie nadal Sahina). Skutki takiej sytuacji są widoczne natychmiastowo. Przez ostatni miesiąc Real zagrał 5 spotkań i to nie raz z wymagającymi rywalami (Lyon, Ajax, rewelacyjny Betis). W tych meczach Królewscy strzelili 21 bramek, tracąc zaledwie 3. Do tego każde z tych spotkań wygrywali przynajmniej różnicą 3 bramek. Fakty mówią więc same za siebie: Real po kilku słabszych meczach znów złapał formę, która śmiało pozwala na stwierdzenie, że jest daleko poza zasięgiem klubów takich jak Malaga. Wykupieni przez szejków gospodarze niestety są przykładem tego, że pieniądze na boisku same nie grają i nie tak łatwo stworzyć dobrą drużynę w tak krótkim czasie. Malaga zbiera wprawdzie konsekwentnie punkty w tabeli, jednak ich styl gry daleki jest od oczekiwań, a ostatnia porażka 0:3 z Levante napewno atmosfery nie poprawi. Gdyby więc gospodarze na dziś dzień byli projektem tak udanym jak choćby w przypadku PSG, to można by dawać im pewne szanse. Nic takiego nie ma jednak miejsca, więc trudno przypuszczać, aby byli w stanie zatrzymać tak mocny ostatnio Real. Królewscy powinni dzisiaj wygrać i moim zdaniem są duże szanse na to, że przewaga może być jeszcze większa niż "tylko" dwie bramki.