W minionym sezonie Napoli i Villarreal mierzyły się w Lidze Europejskiej, a bramka Giuseppe Rossiego (fot) przesądziła wtedy o awansie hiszpańskiej drużyny do dalszej fazy rozgrywek. We wtorek Włosi będą mieli okazję do rewanżu, gdy obie drużyny spotkają się w fazie grupowej Ligi Mistrzów. W poprzedniej edycji Ligi Europejskiej oba kluby spotkały się już w pierwszej rundzie fazy pucharowej. Pierwsze spotkanie, rozegrane właśnie w Neapolu zakończyło się bezbramkowym remisem. W rewanżu zaczęło się dobrze dla gości, którzy objęli prowadzenie, ale gole Nilmara i Rossiego jeszcze przed przerwą przechyliły szalę zwycięstwa na korzyść miejscowych. W kolejnych spotkaniach Villarreal eliminował kolejnych przeciwników, zatrzymując się dopiero na półfinale, w którym został pokonany przez FC Porto, ówczesnego zwycięzcę rozgrywek. Teraz zarówno Porto, Napoli jak i Villarreal marzą o sukcesie w Lidze Mistrzów. Na razie ze wspomnianej trójki tylko Villarreal nie zdobył jeszcze punktu. Hiszpanie w spotkaniu pierwszej kolejki fazy grupowej przegrali na swoim boisku z Bayernem Monachium i zamykają aktualnie tabelę. Jeden punkt udało się tymczasem zdobyć w pierwszej rundzie Napoli, które poza domem zremisowało z Manchesterem City. Jak wielkie znaczenia dla Neapolu ma piłka nożna niech świadczy fakt, że w momencie strzelenia bramki przez Azzurrich w spotkaniu w Manchesterze pobliska stacja sejsmologiczna odnotowała lekkie drgania ziemi, wywołane przez szalejących mieszkańców miasta. Aż strach pomyśleć co będzie działo się w Neapolu, gdy dojdzie do spotkania z Villarrealem, które przecież będzie pierwszym w historii Napoli meczem rozgrywanym na swoim boisku w Lidze Mistrzów. Fanatyczni kibice w minioną sobotę nie zostali zbytnio rozpieszczeni przez swoich piłkarzy, którzy po kiepskim spotkaniu zremisowali bezbramkowo z Fiorentiną. We wtorek taki brak poświęcenia nie przejdzie, a moim zdaniem niesieni fantastycznym dopingiem miejscowi wygrają skromnie to spotkanie lub w najgorszym przypadku je zremisują.