9 sierpnia o godzinie 17 na Brittania Stadium w Stoke-on-Trent zmierzą się ze sobą 9 i 6 drużyna poprzedniego sezonu Premier League. Stoke będzie chciało powtórzyć wyczyn z końcówki ubiegłego sezonu, kiedy to triumfowali z Liverpoolem 6:1, goście przyjadą rządni rewanżu i rehabilitacji za tamtą dotkliwą wpadkę. Obie drużyny dokonały sporych zmian w składach wykorzystując letnie okno transferowe, Liverpool pozyskał m.in. Christiana Benteke z Aston Villa i Jamesa Milnera z Manchesteru City. Stoke pożegnało się m.in. z Begoviciem, ale pozyskało Affelaya z Barcelony. Na papierze jednak siła rażenia Stoke wg mnie nie uległa pogorszeniu i w tym sezonie Stoke również powalczy o pierwszą 10 Premier League. Liverpool ma z pewnością zgoła inne cele, mianowicie grę w europejskich pucharach, a być może nawet włączenie się w walkę o mistrzostwo Anglii. Sparingi przed sezonem lepiej wyszły drużynie z Liverpoolu, którzy wygrali 5 z 6 spotkań, ale rywalizowali w tych spotkaniach z przeciwnikami z niższej półki, z pewnością ze słabszymi niż ich dzisiejszy rywal. Stoke zagrało 4 spraingi, z czego wygrali tylko raz, ale grali z rywalami na poziomie, ulegli m.in. FC Porto. Reasumując, pierwszy mecz drużyn w nowym sezonie, Liverpool pod presją odzyskania honoru, co akurat może im wyjść na niekorzyść. Teren ciężki, brak zgrania w nowym składzie, to wszystko przemawia na niekorzyść The Reds. A Stoke? - własna murawa, doping kibiców, 6:1 w głowach z poprzedniej potyczki oraz cierpliwość z jaką Stoke potrafi zagrać, myślę że to wszystko przełoży się na zwycięstwo gospodarzy. Stawiam na skromne zwycięstwo Stoke City.