To w zasadzie najważniejsze spotkanie dla obydwóch drużyn, bo zarówno Liverpool, jak i Sevilla chciałyby zagrać w europejskich pucharach, a Liga Mistrzów przyciąga. Liverpool poprzez Premier League nie zakwalifikował się do europejskich pucharów, a Sevilla zajęła miejsce dające im awans do Ligi Europy, więc stawka tego meczu oprócz pucharu jest bardzo duża. Tutaj trzeba schować wszelkie statystyki do kieszeni i bazować na obecnej formie, ale tutaj też są problemy, bo drużyny odpuszczały ostatnie mecze, po to, by grać w Lidze Europy i teraz w finale. Piłkarze Juergena Kloppa w fazie pucharowej Ligi Europy pokonali odpowiednio : Augsburg, Manchester United, Dortmund i Villareal. To co łączy większość drużyn, to to, że losy tych dwumeczów rozstrzygały się na Anfield. Liverpool nie zawodził własnych kibiców, bo nie przegrał od 2,5 miesiąca u siebie we wszystkich rozgrywkach. Jeżeli chodzi o Sevillę to piłkarze Unaia Emery'ego punktują głównie u siebie, a na wyjazdach zdobyli tylko 9 z 52 punktów, które zgromadzili w lidze, nie wygrywając żadnego spotkania. Te finałowe, też trzeba w takich kategoriach traktować, bo Hiszpanie grają na neutralnym terenie. W poprzednich fazach trafiali na łatwiejszych rywali niż Anglicy, bo: Molde, Basel, Bilbao czy Szachtar to nie są tacy mocni rywal, jakich miał Liverpool ale wygrywali bardzo przekonująco, może poza meczem z Bilbao, gdzie potrzebowali karnych. Finały lubią to, że nie pada w nich wiele bramek, gdy są wyrównane drużyny i tutaj wróżę podobny scenariusz jak z meczu Braga - Porto, gdzie nie było wiele emocji i bramek