Argentyna jest zdec. faworytem wg buków i zgadzam się w pełni z tym. Drużyna J. Klinsmanna w ćwierćfinale pokonała Ekwador 2:1. Amerykanie od 52 minuty musieli grać w dziesiątkę, ale ponieważ czerwoną kartkę zobaczył wtedy także A. Valencia, a gospodarze prowadzili już wtedy 1:0 nie miało to większego wpływu na grę obu drużyn. USA w grupie wyraźnie przegrali na poczatek z Kolumbią, która jest w 1/2 i zmierzy się z Meksykiem, by potem wygrać oba mecze. Trzeba jednak dodać, że ten wynik to chyba maks USA. Kibice mają dość Klinsmanna i liczyli, że słaby wynik przyczyni się do jego odejścia po mistrzostwach. Z Kolumbią przegrali w pełni zasłużenie, choć przecież grali u siebie, turniej jest w USA. Gospodarze na Copa America doszli już do strefy medalowej, zdarzyło im się to po raz drugi raz, pierwszy w Urugwaju w 1995 roku gdzie zajęli czwarte miejsce. To pokazuje, że wyżej nie podskoczą, tym bardziej, że grali w XXI wieku z Argentyną 4 razy i żadnego z meczów nie wygrali, a Argentyna wygrała śpiewająco wszystkie mecze, w 1/4 rozbiła solidną rewelację Wenezuelę. Messi nie jest przemęczony, bo w fazie grupowej nie grał, albo wchodził z ławki. Winy za finał MŚ odkupuje Higuain, który potwierdza, że sezon klubowy miał wyśmienity. Gonzalo Higuain, król strzelców Serie A zaliczył dwa trafienia pokazując, że jest wyśmienitej formie. Pauzuje Gaitan ale i bez niego powini sobie na luzach poradzić, mają piekielnie mocny skład i motywuje ich, że od kilkunastu lat nic nie wygrali, Messi ma też 0 na koncie zwycięstw z Argentyną i walczy o Złotą Piłke