W dziewiątej kolejce T-Mobile Ekstraklasy dwunasta w tabeli Lechia Gdańsk podejmie na własnym stadionie outsidera ligi GKS Bełchatów. Obie drużyny są ostatnio w nie najlepszej formie, aczkolwiek faworytami tego spotkania są 'biało-zieloni'. Wyjechali oni na trzy wyjazdy z Koroną, Limanovią i Podbeskidziem i wszystkie trzy przegrali, kibice Lechii domagają się zwycięstwa. W piątek na PGE Arenie ma pojawić się ponad 20 tyś fanów głodnych zwycięstwa. GKS gra w tym sezonie fatalnie i z dorobkiem czterech punktów po ośmiu kolejkach zamykają tabele Ekstraklasy. Lechia natomiast ma przebłyski formy wygrali między innymi z Wisłą w Krakowie by potem przegrać w PP z 3 ligowcem. Od drużyny odsunięci do rezerw zostali Deleu i Poźniak, natomiast po kontuzji wrócili Benson, Traore, Nowak i Sazankov więc siła ofensywna podopiecznych trenera Kafarskiego wyraźnie się wzmocniła, i uważam że w tym spotkaniu zmobilizowana i wzmocniona graczami wracającymi po kontuzji Lechia powinna spokojnie wypunktować wyraźnie najsłabszą drużynie w lidze.
Niezwykle ciekawie zapowiada się piątkowe spotkanie na PGE Arena w Gdańsku, w którym miejscowa Lechia podejmować będzie GKS Bełchatów. Obie drużyny przystąpią do tego spotkania w trudnej dla siebie sytuacji. Zarówno Lechia, jak i GKS spisują się zdecydowanie poniżej oczekiwań. Lechia po ośmiu kolejkach zajmuje dwunaste miejsce w ligowej tabeli. Ostatnich tygodni nie może jednak zaliczyć do udanych. Zespół przegrał ligowe spotkania z Koroną Kielce i Podbeskidziem Bielsko-Biała, a także odpadł w katastrofalnym stylu z Pucharu Polski. W klubie zrobiło się bardzo nerwowo. Ostatecznie swoją posadę zachował Tomasz Kafarski, ale każde kolejne niepowodzenie może oznaczać jego zwolnienie. W Gdańsku nikt nie dopuszcza do siebie myśli, aby zespół nie wygrał piątkowego meczu. GKS jest w jeszcze trudniejszej sytuacji. Drużyna prowadzona obecnie przez Kamila Kieresia zajmuje ostatnie miejsce w ligowej tabeli. W ostatnich sześciu spotkaniach Bełchatowianie zdobyli zaledwie jeden punkt, a w trzech ostatnich meczach nie potrafili zdobyć ani jednej bramki. Teraz jadą do Gdańska z nadzieją na wywiezienie chociaż jednego punktu. Kibice mogą spodziewać się ciekawego widowiska, bowiem obie drużyny wybiegną na boisko bardzo zdeterminowane. Bilans dotychczasowych pojedynków obu zespołów w Ekstraklasie zdecydowanie przemawia na korzyść GKS-u. Oba zespoły dotychczas mierzyły się ze sobą sześciokrotnie, ale Lechia nie zdołała wygrać żadnego meczu. GKS triumfował pięciokrotnie, a jeden mecz zakończył się podziałem punktów. W zespole Lechii na pewno zabraknie Deleu i Kamila Poźniaka. Obaj zawodnicy zostali przesunięci do drużyny Młodej Ekstraklasy. Trener Tomasz Kafarski będzie mógł natomiast skorzystać z usług Pawła Nowaka i Aleksandra Sazankowa, którzy wrócili już do treningów po kontuzjach. Pod znakiem zapytania stoją natomiast występy Lewona Hajrapetjana i Mateusza Machaja.
W Gdańsku spotkają się dwa zespoły które zadziwiają kibiców - w negatywny sposób rzecz jasna. Przed sezonem nikt chyba nie spodziewał się, ze zespoły które dziś zmierza swoje siły na PGE Arenie będą po ośmiu kolejkach bić się o ... odskoczenie od strefy spadkowej. Ba, dość powiedzieć, ze GKS Bełchatów zamyka ligowa tabele. Lechia gra dziś u siebie, zapewne jest to ostatnia szansa dla trenera Kafarskiego aby odzyskać zaufanie kibiców. Poza tym gospodarze maja niewątpliwie lepszy zespól pod względem indywidualności - po prostu nie potrafili tego wykorzystać we wcześniejszych spotkaniach. Wiele razy miałem okazje przyglądać się Lechii i często bylem pod zachwytem ich kombinacyjnej gry, komentatorzy nieraz pokusili się o określenie ich mianem "malej Barcelony". Do tego dochodzi fakt iż Lechia na własnym, nowym stadionie w obecnym sezonie jeszcze nie przegrała. Z tego co mi wiadomo do składu ma wrócić Traore a jak wiadomo jest to ogromna wartość dodana. Sadze, ze Lechia od początku spotkania narzuci swój styl i swoje tempo gry a co za tym idzie zwycięży te spotkanie pewnie a GKS Bełchatów na przełamanie będzie musiał poczekać co najmniej do następnej kolejki.
Do niezwykle ciekawego starcia dojdzie w spotkaniu dziewiątej kolejki T-Mobile Ekstraklasy. W tym meczu później rozgrywanym jest sporo niewiadomych. Przede wszystkim wielką zagadką jest forma przyjezdnych, którzy spisują się bardzo słabo na początku sezonu, o czym świadczy ich pozycja. Są na ostatnim miejscu w lidze. Przyjrzyjmy się jednak na początek formie gospodarzy. Również należy stanowczo powiedzieć, że nic w tym sezonie nie grają. Są dopiero na dwunastym miejscu w lidze, ostatnio znajdują się w tak bardzo słabej dyspozycji, że przegrali trzy kolejne mecze z rzędu. Z pewnością najbardziej dotkliwa była porażka z Limanovią Limanova w ramach rozgrywek Pucharu Polski. W ostatniej kolejce przegrali na wyjeździe z Podbeskidziem Bielsko-Biała i w ówczesnym meczu zagrali w następującym składzie: Małkowski, Deleu, Vućko, Janicki, Ajrapetian, Benson, Surma, Pietrowski, Machaj, Lukjanovs, Tadić. Pozycja trenera Lechii Tomasza Kafarskiego wisi na włosku. Jeden z zawodników Bełchatowa mówi, że szczególną uwagę należy zwrócić na kontry oraz wyłapać fakt, że w zespole gospodarzy nie ma szybkich obrońców. Piłkarze z Bełchatowa obiecują walkę, chcą w Gdańsku zdobyć trzy punkty. Dotychczasowe bezpośrednie wyniki stawiają w roli faworyta przyjezdnych, gdyż na sześć ostatnich meczy pięć zakończyło się na korzyść miedzianych, natomiast w jednym padł remis. Dziś w drużynie gospodarzy zabraknie Deleu i Kamila Poźniaka. Niepewny jest również występ Lewona Hajrapetjana i Mateusza Machaja. Jeżeli Bełchatowianie chcą walczyć jeszcze w tej rundzie jesiennej z takimi drużynami jak Lechia powinni sobie radzić. Liczę dziś na przełamanie fatalnej passy Bełchatowian-powodzenia