Dziś będziemy świadkami wielkiego hitu w Serie A. Mecz lidera z wiceliderem. Drużyn, które między sobą rozstrzygną sprawę mistrzostwa. Przed tą kolejką liderem jest Milan ale to Juve jest w lepszym położeniu. Stara Dama ma bowiem jedno spotkanie zaległe, a do Rossoneri traci tylko jeden punkt. Juventus w tym sezonie nie przegrał żadnego meczu. Na tą chwilę jest jedyną drużyną w Europie, która nie doznała jeszcze porażki. Juve nie grało w europejskich pucharach i mogło skupić się wyłącznie na lidze i krajowym pucharze gdzie bardzo blisko finału. W półfinale bowiem Juventus trafił na Milan i w pierwszym meczu na San Siro zwyciężył 2-1. Lepszy był również w meczu ligowym gdzie wygrał na własnym stadionie 2-0. Milan musiał pogodzić rozgrywki w kraju z elitarną Champions League gdzie jest już po pierwszym meczu 1/8 finału z Arsenalem, wygranym zresztą przez gospodarzy aż 4-0. Milan zagra w tym meczu bez Zlatana Ibrahimovicia co na pewno jest poważnym osłabieniem i może odbić się na wyniku.
Werder w tym roku nie doznał jeszcze porażki w Bundeslidze ale tez wygrał tylko 1 z 5 spotkań bo pozostałe cztery kończyły się remisem. W ostatniej kolejce bremeńczycy pokonali na wyjeździe HSV 3-1 i w dalszym ciągu zajmują piątą pozycje. Norymberga również przed tygodniem zdobyła komplet punktów. FCN zwyciężył u siebie Kolonie 2-1, a wcześniej zremisował bezbramkowo na wyjeździe z Augsburgiem. Werder u siebie jest bardzo groźny, przegrał tylko jeden mecz, z aktualnym liderem ligi Borussią Dortmund. Ostatnie dwa kończył remisem kolejno z Bayerem Leberkusen i Hoffenheim (oba 1-1). Takim samym wynikiem zakończył się też pierwszy mecz z Norymbergą. W poprzednim sezonie natomiast w Bremie lepsi byli przyjezdni, którzy wygrali 3-2. W Werderze niezdolni do gry są obrońcy Sebastian Boenisch, Naldo, Sebastian Prödl oraz pomocnicy Tim Borowski i Aaron Hunt. Szkoleniowiec Norymbergii nie może skorzystać natomiast z bramkarza Alexandra Stephana, obrońcy Pera Nilssona oraz pomocników Horacio Javiera Pinoli i Mike'a Frantza.
Przed nami ostatnie spotkanie 19-stej kolejki T-Mobile Ekstraklasy w której to Polonia Warszawa podejmie na własnym boisku Widzew Łódź. Dzięki wygranej nad ŁKS-em "Czarne Koszule" awansowały na pozycje wicelidera. Ich strata do prowadzącego Śląska wynosi obecnie tylko cztery punkty. Była to już czwarta wygrana z rzędu stołecznych. Dziś rywalem Polonii będzie drugi klub z Łodzi - Widzew. Widzewiacy na inauguracje nowego roku przegrali przed własną publicznością z Podbeskidziem Bielsko-Biała 0-1. Moim zdaniem drużyna Jacka Zielińskiego nie powinna mieć problemów z zapisaniem na swoim koncie kolejnego zwycięstwa. Widzew ma potencjał na środek tabeli i nic więcej. Polonia do tego meczu przystąpi w najsilniejszym składzie. Z kolei Widzew będzie musiał sobie poradzić bez Przemysława Oziębały i Jarosława Bieniuka. Każdy inny wynik niż zwycięstwo Czarnych Koszul będzie ogromną niespodzianką. W pierwszym meczu w Łodzi lepszy był jednak Widzew, który po bramce Princewella Okachiego wygrał 1-0.
Co tu dużo pisać. Borussia jest w tym sezonie w świetnej formie. W poprzednim walczyła o utrzymanie, grała nawet w barażu z Bochum, a teraz walczy o mistrzostwo kraju. Przed tą kolejką Zebry zajmują drugie miejsce ze stratą trzech oczek do prowadzącej Borussii Dortmund. Za plecami ma już jednak Bayern (+1) oraz Schalke (+2). Wątpię żeby w meczu z HSV gospodarze stracili punkty. Tym bardziej na własnym boisku gdzie spisują się rewelacyjnie. W 11 meczach odnieśli 8 zwycięstw, a pozostałe trzy mecze zremisowali więc są niepokonani na swoim obiekcie. Ostatnio wygrali tutaj trzy mecze. W tym roku bardzo łatwo ograli u siebie Bayern 3-1 oraz Schalke 3-0 czyli bezpośrednich rywali w walce o mistrzostwo. Wiadomo że o tytule nikt głośno w Moenchengladbach nie mówi. Na pewno miejsce w pierwszej trójce i awans do Champions League byłby tutaj sporym osiągnięciem i myślę że to jest główny cel drużyny na ten moment. HSV w porównaniu do początku sezonu gra dużo lepiej ale na chwilę obecną to i tak jeden ze średniaków w Bundeslidze. W ostatniej kolejce Hamburger przegrał u siebie z Werderem 1-3. Uważam że w dzisiejszym meczu też nie zdobędzie punktów.
Lech jest wyraźnie bez formy. Przed tygodniem Kolejorz przegrał na własnym boisku z GKS-em Bełchatów 0-1. Posada Bakero wisi na włosku i kto wie czy to nie będzie jego ostatni mecz. Podobno klub już rozmawiał z Michałem Probierzem. Ruch z kolei podejdzie do tego meczu podbudowany ostatnim remisem we Wrocławiu z liderem Ekstraklasy Śląskiem. Chorzowianie przed własną publicznością wygrali 6 z 9 meczów. W poprzednim sezonie wygrał tu z Kolejorzem 1-0. Obie drużyny sąsiadują ze sobą w tabeli. Ruch jest czwarty i ma dwa punkty przewagi nad Lechem oraz trzy punkty straty do zajmującej trzecie miejsce Legii. Z kolei do lidera strata wynosi aż osiem punktów. Do składu Niebieskich wracają Marek Zieńczuk i Marek Szyndrowski, którzy pauzowali w ostatnim meczu za kartki. Jedynym osłabieniem jest brak Łukasza Burligi, który w ostatnim meczu zobaczył kartkę i będzie pauzował. W zespole Lecha zabraknie jedynie kontuzjowanego Rafała Murawskiego. Pozostali zawodnicy są do dyspozycji trenera Bakero.
Bez większych emocji zapowiada się pierwsze piątkowe spotkanie w T-Mobile Ekstraklasie pomiędzy ŁKS-em Łódź a Lechią Gdańsk. Obie drużyny sąsiadują ze sobą w tabeli i zajmują ostatnie miejsca nad strefą spadkową. Lechia ma na tą chwilę trzy punkty więcej. Łodzianie w lidze nie wygrali już od trzech kolejek, a u siebie to najgorzej grająca drużyna w lidze. Nie spodziewam się wiele po tym meczu. W meczach Lechii w tym sezonie padło zaledwie 25 bramek co daje średnio 1,3 goli na mecz. Nic więc dziwnego że kursy na under 2.5 są tak niskie i oscylują w granicach 1.50. W pierwszym meczu tych drużyn w ogóle nie było bramek. W trzech wcześniejszych również nie padało zbyt wiele bramek. Obie drużyny nastawioną są bardziej na defensywę. Szczególnie właśnie Lechia, która nie ma zbyt dużej siły w ataku. Myślę że remis w tym meczu satysfakcjonowałby obie ekipy dlatego 0-0 lub 1-1 to bardzo prawdopodobne wyniki. Uważam że under 2.5 jest bardzo dobrą opcją.
W pierwszym meczu AZ wygrało 1-0 i jest w niezłej pozycji przed rewanżem. Moim faworytem tego dwumeczu był jednak od początku Anderlecht. W rodzimej lidze zajmuje obecnie pierwsze miejsce z przewagą siedmiu punktów nad drugą drużyną i wszystkie znaki na niebie wskazują że sięgnie po 31.mistrzostwo kraju. Fiołki fazę grupową LE przebrnęły jak burza wygrywając wszystkie mecze czego w tej edycji nie dokonała żadna inna drużyna. W grupie miały Lokomotiv Moskwa, AEK Ateny oraz Sturm Graz. W sześciu meczach Anderlecht strzelił rywalom aż 18 goli co jak łatwo obliczyć zdobywał średnio 3 bramki na mecz. Podopieczni Ariela Jacobsa są niepokonani od dziewięciu gier na wszystkich szczeblach rozgrywek. W tym miesiącu zdążyli rozegrać dwa mecze ligowe i oba wygrali, a nie z byle kim bo z obrońcą tytułu i uczestnikiem tegorocznej edycji LM - Racingiem Genk (4-2) oraz aktualnym uczestnikiem Ligi Europejskiej - Standardem Liege (2-1). AZ Alkmaar to obecnie wicelider holenderskiej Eredivisie jednak jeszcze na początku grudnia drużyna była zdecydowanym liderem tych rozgrywek. Popularne "Kalmary" od tamtego czasu nie prezentują się jednak tak dobrze jak wcześniej. Fakt faktem wygrały ostatnie dwa mecze ale z drużynami z dołu tabeli. Do 1/16 finału Ligi Europy AZ awansowało z drugiego miejsca w grupie za ukraińskim Metalistem Charków. Co ciekawe Holendrom udało się awansować mimo iż wygrali w grupie tylko jeden mecz, w pierwszej kolejce u siebie z najsłabszym ze stawki Malmo. Pozostałe pięć spotkań zremisowali. W grupie mieli też Austrię Wiedeń z którą do ostatniej kolejki walczyli o drugie miejsce. Uważam że dziś w Brukseli nie zdołają obronić wyniku sprzed tygodnia i odpadną z dalszej gry w LE.
Sporting w pierwszym meczu o dziwo przegrał przed własną publicznością 0-2 jednak od 28 minuty grał w osłabieniu po czerwonej kartce Barbosy. W osłabieniu stracił obie bramki. Mimo wszystko uważam że Braga jest wstanie wywalczyć awans do kolejnej rundy. Portugalczycy są w wysokiej formie. Sporting w lidze notuje wspaniałą serię ośmiu zwycięstw z rzędu. Dzięki takim wynikom włączył się do walki o mistrzostwo kraju. Na 11 kolejek przed końcem traci tylko pięć punktów do lidera Benfiki Lizbona oraz trzy punkty do drugiego FC Porto. Po porażce w LE Braga pewnie pokonała w lidze na wyjeździe Gil Vicente 3-0. Besiktas również odniósł zwycięstwo, nad Genclerbirligi 3-2 ale była to dopiero pierwsza wygrana w lidze od pięciu kolejek. Wcześniej w czterech meczach piłkarze ze Stambułu zdobyli tylko jeden punkt. Uważam że Braga ma szanse w tym meczu. Poza tym porażka Besiktasu nie oznacza brak awansu dlatego myślę że warto postawić na gości.
Brugia była bardzo blisko zwycięstwa w pierwszym meczu. Belgowie prowadzili po bramce w 51 minucie M.Lestienne 1-0 i taki wynik utrzymywali do 73 minuty, wtedy to wyrównał Artur Sobiech, a siedem minut później spreferował rzut karny, którego na bramkę zamienił Jan Schlaudraff i Hanower wygrał 2-1. Moim zdaniem Club Brugge może odrobić u siebie tą jednobramkową stratę. Myślę też że wynik pierwszego meczu nie jest dla nich zły bo strzelili gola i u siebie wystarczy wygrają skromnie 1-0 by awansować. Gospodarze są w formie. W lidze wygrali ostatnie pięć spotkań i są wiceliderem Jupiler Pro League. Hanower też w formie. W tym roku nie doznał jeszcze porażki w żadnych rozgrywkach. Atut własnego boiska będzie jednak teraz po stronie Belgów, a u siebie spisują się znakomicie. Uważam że wykorzystają ten przywilej, który w pierwszym meczu miał rywal i odniosą zwycięstwo. Jakie i czy będzie premiowało to ich awansem to już drugorzędna sprawa. Stawiam na wygraną Club Brugge.
Nie uważam wcale by Bayern był takim faworytem tego meczu i uważam że 1.8 to minimum jaką stawkę powinniśmy otrzymać za wygraną przyjezdnych. Bawarczycy są wyraźnie bez formy. Nie prezentują tego co widzieliśmy w fazie grupowej LM. W tym roku wygrali na wyjeździe tylko 1 z 4 meczów, w Pucharze Niemiec przeciwko Stuttgartowi. Ponadto nie wygrali żadnego z trzech meczów w Bundeslidze, a w miniony weekend stracili punkty w Freiburgu (0-0) z ostatnią drużyną w tabeli! Bazylea to jedna z największych niespodzianek w tej fazie rozgrywek. Szwajcarzy wyeliminowali w grupie Manchester United z którym w bezpośrednich starciach zdobyli aż cztery punkty. W ostatniej kolejce wygrali na własnym boisku z Czerwonymi Diabłami 2-1, a tylko zwycięstwo premiowało ich awansem. Uważam że Bayern tego meczu nie wygra. Bawarczycy są bez formy, a w dodatku na wyjeździe nie potrafią grać swojej piłki. Najbardziej prawdopodobny wydaje mi się remis.