W środę 17.04.2013 o godzinie 21:00 odbędą się derby Londynu pomiędzy zespołami Fulham i Chelsea. Zapowiada się bardzo zacięty mecz, ponieważ dla kibiców zespołu z Craven Cottage potyczki z Chelsea zwane derbami zachodniego Londynu są najważniejszymi w sezonie. Ostatnie wyniki podopiecznych Martina Jola na własnym boisku, czyli wygrane 3:2 z QPR, 1:0 ze Stoke oraz minimalna przegrana z Manchesterem United(0:1), są przekonywujące, jednakże zespół Rafaela Beniteza jest wymagającym rywalem z solidnymi graczami w linii defensywnej. W mojej opinii, choć mecz będzie bardzo ekscytujący, to nie padnie w nim grad bramek. Wskazują na to chociażby bezpośrednie pojedynki, w których w aż 6 ostatnich spotkaniach padło mniej niż 3 bramki. Kurs na under 2,5 gola bardzo mnie satysfakcjonuje i ma dużą szansę powodzenia. Torres oraz Demba Ba nie grzeszą skutecznością, a sam Berbatov na szpicy to może być za mało jak na rosłych obrońców Chelsea. Początek 21.
Och tak! Już dzisiaj Cristiano Ronaldo będzie miał szansę na częściowe odrobienie strat do teraźniejszego króla strzelców Ligi Mistrzów- Leo Messiego, który z dorobkiem 12 trafień prowadzi w tejże klasyfikacji. Z pewnością można stwierdzić, że CR7 będzie chciał wbić jak najwięcej goli zespołowi z Moskwy, toteż prawdopodobnie będzie oddawał strzały z każdej możliwej pozycji. Gdyby można było zagrać zakład na strzelca hattricka na Ronaldo to taki zakład byłby teraz analizowany. A tak stawiam na powyżej 3,5 gola po dobrym kursie 1.77, który jest niemal pewny tak jak wczorajszy over 3,5 w meczu Bayern-Basel. Królewscy będą chcieli pokazać swoim kibicom, która drużyna w dwumeczu była lepsza. W zależności od dzisiejszej formy Realu Madryt, do siatki CSKA Moskwa powinno trafić od 5 do 8 goli, a znając błędy defensywy Los Blancos możemy być świadkami strzelenia jednej bramki przez CKSA. Tylko pytanie czy będzie to bramka na 5:1 czy 6:1?
Już dzisiaj o godzinie 20:45 zabrzmi pierwszy gwizdek spotkania na Stamford Bridge, w którym Chelsea Londyn stoczy bój o ćwiećfinał rozgrywek Ligi Mistrzów z Włoskim Napoli. Moim zdaniem w tym spotkaniu padnie remis,pomimo tego, że w zespół z Londynu wpompowano ogromne ilości gotówki, nie będa oni w stanie wywalczyć sobie awansu. A dlaczego? Po pierwsze to podopieczni Waltera Mazzarriego na własnym boisku ograli rywala 3:1, a gdy przypominam sobie niewykorzystane sytuacje Napoli, to myślę, że ich zaliczka powinna być o wiele większa. Nawet ostatnie wyniki ligowe wskazują na to, że Chelsea nie jest mocnym zespołem na własnym boisku i potrafi się meczyć ze słabiakami Premier League: Stoke, Boltonem czy Sunderlandem. Aczkolwiek porażka zespołu z Londynu byłaby wielkim rozczarowaniem dla kibiców dlatego sądze, że w dzisiejszym spotkaniu padnie remis- prawdopodobnie bramkowy, ale to zawsze remis.
O godzinie 21:00 czasu polskiego rozpocznie się spotkanie przy Anfield Road, w którym tutejszy Liverpool podejmie Everton. Kibice The Reds zadają sobie pytanie czy ich pupile pod wodzą Kenny'ego Dalglish'a wreszcie przełamią złą passę na własnym stadionie i wywalczą 3 punkty, których zdobycie jest konieczne do podjęcia walki w Barclays Premier League, gdzie obecnie znajdują siódme miejsce z dorobkiem 39 punktów i stratą 10 punktów do piątego miejsca, na którym obecnie znajduje się stołeczna Chelsea, które daje możliwość kwalifikacji do Ligi Europejskiej. Mierzyć wyżej chyba nie ma co, ponieważ o mistrzostwo Anglii będą się biły zespoły z Manchesteru: Czerwone Diabły i The Citizens, które dzieli zaledwie 1 punkt, a o rozstawienie w Lidze Mistrzów powalczą trzy stołeczne zespoły: Arsenal, Tottenham i Chelsea. Jednak motywacja Liverpoolu na to spotkanie musi być ogromna, ponieważ kibice The Reds czekają na zwycięstwo ich zespołu od 30 grudnia 2011 roku, kiedy drużyna z Anfield wygrała z Newcastle 3:1, a ich późniejsze rezultaty na własnym boisku nie są pozytywne- bezbramkowe remisy ze Stoke i Tottenhamem oraz ostatnia porażka 1:2 z The Gunners. Więc najwyższy czas aby się przełamać na własnym stadionie i pokonać Everton dając powody do radości kibicom.
We wtorek o godzinie 20:45 zabrzmi pierwszy gwizdek sędziego na stadionie Giuseppe Meazza, który rozpocznie bój mediolańskiego Interu z zespołem Marsylii. W pierwszym spotkaniu OM wygrało na Stade Vélodrome 1:0 po ciężkim i wyrównanym spotkaniu. Myślę, że padnie tutaj remis, a jeśli miałbym stawiać dokładny wynik to bez wahania byłoby to 0:0. Zespół pod wodzą Didiera Deschampsa przede wszystkim będzie chciał nie stracić bramki, pokonując przeciwnika ich własną bronią czyli dobrze znanym włoskim catenaccio. I może się to okazać bardzo skuteczna broń przeciwko zespołowi, który nawet ze słabeuszami Serie A u siebie ostatnimi czasy nie może zdobyć 3 punktów na własnym boisku, wymęczając 2:2 z przeciętną Catanią, przegrywając 0:3 z z Bologną czy przegrywając 0:1 z Novarą. Nie są to wyniki zespołu, który chce walczyć o mistrzostwo kraju czy zdobycie Champions League. Od czasu odejścia The Special One Inter jest zespołem bardzo przeciętnym i sądzę, iż około godziny 23 to piłkarze Deschampsa będą się cieszyć z awansu do ćwierćfinału eliminując "wielki" Inter z elitarnych rozgrywek.
We wtorek o godzinie 18:30 przy ulicy Bułgarskiej w Poznaniu odbędzie się ćwierćfinałowe spotkanie Lecha z Wisłą w Pucharze Polski. Moim zdaniem padnie tutaj remis. Dlaczego? Obydwa zespoły ostatnio nie błyszczą formą. Lech w przedostatniej kolejce T-Mobile Ekstraklasy przegrał z Ruchem 0-3. Zaś Wisła, nawet grając przez blisko 25 minut w przewadze, nie potrafiła pokonać u siebie zespołu z Poznania. Mecz z pewnością będzie ciekawy, ponieważ jest to chyba jedyna szansa dla obydwu zespołów na grę w europejskich pucharach, bo ligowe miejsca nie dają na to najmniejszych szans. Aczkolwiek Lech nie może się za bardzo otworzyć ponieważ kontry krakowian mogą być dla nich zabójcze mając na względzie, że jest to dwumecz. Więc sądzę, że będzie to raczej mecz, gdzie oba zespoły przede wszystkim będą grały na zero w obronie, nie pozwalając przeciwnikowi na robienie dogodnych sytuacji na strzelenie bramki.