Dziś będziemy świadkami pierwszej półfinałowej potyczki pomiędzy drużynami Celty i Alaves. Gospodarze w drodze do finału musieli pokonać takie ekipy jak Murcia, Valencia i przede wszystkim Real Madryt. Dużo łatwiejszą drogę do tego starcia miała drużyna Deportivo Alaves, bowiem na ich drodze do półfinału stawały drużyny Gimnastic, Deportivo La Coruna i Alcoron. Celta traktuje Puchar Króla jako przepustkę do europejskich pucharów i dla dzisiejszego spotkania gotowa jest poświęcić kolejne ligowe starcie. Taki właśnie zabieg zastosował trener Eduardo Berizzo przed rewanżem z Realem Madryt. W poprzedzającym to spotkanie ligowym meczu z Sociedad (0:1) nie wystawił najmocniejszego składu, bowiem oszczędzał swoje gwiazdy na puchar. Jak widać z doskonałym efektem, bowiem to ekipa z Vigo pozostaje w grze o to prestiżowe trofeum. Nie licząc porażki z Realem Sociedad i "zwycięskiego" remisu w rewanżu z Realem to bilans Celty w roku 2017 jest imponujący, bowiem składają się na niego same zwycięstwa. Wśród tych wygranych jest między innymi ligowe zwycięstwo 1:0 z Alaves. Teraz po dwóch tygodniach obu drużynom przyjdzie spotkać się ponownie. I ponownie faworytem tego spotkania będzie drużyna Celty Vigo, która musi wypracować zaliczkę przed rewanżowym spotkaniem na trudnym terenie w Kraju Basków.
W niedzielę na Stadio Ezio Scida będziemy świadkami spotkania dwóch ekip z dolnych rejonów tabeli Serie A. Crotone zmierzy się z ulubioną ekipą wszystkich tych, którzy lubią grać "undery" czyli ekipą Empoli. Gospodarze w 20 meczach uzbierali zaledwie 10 punktów. Nic więc dziwnego, że zajmują dopiero 18. lokatę i z kolejki na kolejkę mają coraz mniejsze szanse na utrzymanie się w elicie. Podopieczni Nicoli Davide w czterech ostatnich spotkaniach ponieśli trzy porażki i zaledwie raz zremisowali. W obecnym dorobku strzeleckim mają tylko 16 bramek, co daje im średnią poniżej jednej strzelonej bramki na mecz. Goście z kolei to zespół z najmniejsza liczbą zdobytych goli w obecnym sezonie Serie A. Po rozegraniu 21 kolejek mają w dorobku zaledwie dwanaście trafień. Dużo lepiej wygląda sytuacja w defensywie, bowiem od trzech kolejek broniący bramki Empoli Łukasz Skorupski kończy mecz z czystym kontem. Ekipa Polaka w tabeli plasuje się tuż nad swoimi najbliższymi rywalami i ich celem będzie przede wszystkim nie przegrać. Obie ekipy mają drobne problemy kadrowe. Za kartki w drużynie gospodarzy nie zagra Palladino. Podobny los w drużynie gości czeka Tello i Pasquala. W tym meczu nie należy spodziewać się większych emocji i gradu bramek. Można zatem liczyć na under 2.5 i nastawienia obu ekip, żeby przede wszystkim bramki nie stracić.
W meczu 22. kolejki Serie A na Stadio Artemio Franchi zmierzą się będąca na ósmej pozycji Fiorentina ze znajdującym się na piętnastym miejscu zespołem Genoi. Fiorentina dwa ostatnie mecze ligowe wygrała. Na uwagę zasługuje zwłaszcza zwycięstwo nad Juventusem. U siebie w 10 spotkaniach pięć razy wygrała i pięć razy dzieliła się punktami. Genoa w lidze pozostaje bez zwycięstwa od pięciu spotkań, ponosząc w tym czasie cztery porażki i zaledwie raz remisując. W meczach wyjazdowych radzi sobie jeszcze gorzej. Na 10 spotkań aż siedem kończyła jako pokonana. Na wyjeździe ekipa Ivana Jurića ostatni raz wygrała w październiku zeszłego roku. Na domiar złego ekipa gości przystąpi do tego spotkania mocno osłabiona. Zabraknie grającego w Pucharze Narodów Afryki Gakpe. Kontuzje z kolei wyeliminowały z gry Veloso, Perina, Rigoniego i Birashiego. W drużynie gospodarzy zabraknie jedynie Rodrigueza. Kurs na gospodarzy jest bardzo korzystny, bo patrząc na ostatnią formę obu ekip, absencje w obu zespołach i fakt, że Genoa jeszcze nigdy w historii nie wygrała na Stadio Artemio Franchi, to gospodarzy trzeba uznać za murowanych faworytów do zwycięstwa.
W 22. kolejce Serie A na Mapei Stadium przyjeżdża lider z Turynu. Sassuolo wygrało ostatnie dwa mecze ligowe, jednak były to wygrane z przedostatnią i ostatnią ekipą tabeli. Podopieczni Eusebio Di Francesco, mimo tych dwóch wygranych nadal okupują dolne rejony tabeli, bez większych szans na włączenie się do walki o górną połowę tabeli. Juventus jak już wszystkich przez lata zdążył przyzwyczaić, jest na samym szczycie ligowej tabeli. Przewaga drużyny Massimiliano Allegriego nad drugą w tabeli Romą to jednak tylko jeden punkt, więc Juve nie może sobie pozwolić na potknięcie. W drużynie gospodarzy na pewno zabraknie Magnanelliego, a kilku graczy, takich jak Missiroli, Gazzola czy Biondini wracają po dłuższej przerwie spowodowanej kontuzjami i nie wiadomo czy będą w pełni gotowi już na to spotkanie. W ekipie gości nie ujrzymy grających w PNA Benatii i Leminy oraz kontuzjowanego Marchisio. Juventus, mimo słabej dyspozycji w delegacjach to nadal lepszy zespół od Sassuolo. Zapewne Starej Damie wygrana nie przyjdzie łatwo, jednak w końcowym rozrachunku to podopieczni Allegriego powinni wyjechać z Mapei Stadium z kompletem punktów.
Na otwarcie 22. kolejki Serie A w Rzymie Lazio podejmować będzie Chievo Werona. Gospodarze dzięki 40 punktom na koncie plasują się na wysokim czwartym miejscu w tabeli. Goście z Werony punktów mają aż piętnaście mniej, co pozwala im zajmować trzynastą pozycję. Biancocelesti wygrali trzy ostatnie mecze na Stadio Olimpico (z Fiorentiną, Crotone, Atalantą) a ich bilans gier przed własną publicznością to 8 wygranych, jeden remis i dwie porażki. Chievo z kolei przegrało cztery ostatnie ligowe potyczki tracąc w nich łącznie 13 bramek. Musieli uznać wyższość Romy, Atalanty, Interu i Fiorentiny czyli zespołów pokroju Lazio. Gospodarze nie będą mogli liczyć na kolejne bramki w wykonaniu Immobile, bowiem pauzować on będzie za kartki. Keita z kolei gra ze swoją reprezentacją na PNA. W drużynie gości kontuzjowani są Cesar, Meggiorini i Rigoni i ich występ stoi pod dużym znakiem zapytania. Kiedy ostatni raz obie ekipy mierzyły się na Stadio Olimpico Lazio pewnie pokonało Chievo 4:1. I tym razem Rzymianie nie powinni mieć większych problemów, żeby odprawić rywali z kwitkiem. Ryzyko, że gospodarze nie wygrają tego meczu jest małe, zatem kurs w tym przypadku jest bardziej jak przyzwoity.
W sobotę na Parc Olympique Lyonnais ekipa Rybusa podejmować będzie Lille. Gospodarze z 37 puntami zajmują obecnie czwartą pozycje w tabeli. Goście mają w dorobku 23 punkty, co w konsekwencji daje im dopiero 14. lokatę. U siebie Lyon wygrał ostatnie trzy spotkania. Ich wyższość musiały uznać ekipy Rennes, Angres i Marsylii. Ich bilans w dziesięciu meczach przed własną publicznością to 7 wygranych i 3 porażki. Lille z kolei w delegacjach na 10 razy wygrało zaledwie raz, kiedy to dość niespodziewanie pokonało Bordeaux. Poza tym trzy razy remisowali i aż sześciokrotnie schodzili z murawy pokonani. Obie ekipy mogą narzekać na fakt, że nadal trwają rozgrywki Pucharu Narodów Afryki, bowiem obie musiały tam oddelegować swoich graczy. Lyon na turniej musiał puścić jedynie Ghezzala i N'Koulou. Lille w związku z afrykańskim turniejem dużo większe problemy kadrowe. W turnieju uczestniczą Bissouma, Kone, Mendyl, Obbadi i Sliti i ich brak na pewno będzie zauważalny na boisku. Lyon przed własną publicznością jest zbyt mocnym zespołem, żeby tak bardzo osłabione Lille mogło sprawić niespodziankę i powalczyć choćby o remis. Kurs na gospodarzy nie jest najwyższy, jednak niczego innego nie można się spodziewać kiedy również dla bukmacherów są oni zdecydowanymi faworytami.
W 19. kolejce Primera Division Deportivo Alaves podejmować będzie Atletico Madryt. Gospodarze to zespół środka tabeli, z dość bezpieczną przewagą nad strefą spadkową. Ich jedyny wyczyn w tym sezonie to szczęśliwe zwycięstwo na Camp Nou. Od tego czasu ekipa Alaves nikogo z czołówki już nie zaskoczyła a punkty zbiera głównie za sprawą remisów lub dzięki zwycięstwom z zespołami słabszymi od siebie. Jednym słowem typowy średniak. Stadion Estadio Mendizorrotza nie jest twierdzą nie do zdobycia, np. Real Madryt wygrał tam ligowe starcie w stosunku 4:1. Również ekipie Espanyolu udało się wywieźć komplet punktów. Atletico miało w lidze chwilowy kryzys. W tym czasie przegrali z Realem Sociedad, Realem Madryt i Villarrealem i tylko zremisowali u siebie z Espanyolem. Ostatnio jednak ich forma zwyżkuje i w czterech kolejnych meczach ligowych aż trzy razy wygrywali i raz zremisowali na trudnym terenie w Bilbao. W obu ekipach nie ma większych problemów kadrowych. Gospodarze nie mogą liczyć na Einara Galileę a w drużynie Rojiblancos nadal kontuzjowany pozostaje Oblak. Uważam, że podopieczni Diego Simeone czeka trudny mecz, jednak po ciężkich bojach uda im się zgarnąć trzy punkty. Warto zatem postawić na Atletico lub po nieco niższym kursie, że w tym spotkaniu nie ujrzymy zbyt dużo bramek.
W środowy wieczór na Anfield dojdzie do rewanżowego starcia w półfinale EFL Cup. Gospodarze muszą odrobić jednobramkową stratę z pierwszego meczu, kiedy to na St. Mary's Stadium przegrali 1:0 po bramce Redmonda. Liverpool w tamtym spotkaniu nie zagrał w swoim najmocniejszym, znanym z rozgrywek Premier League zestawieniu. W bramce, na co dzień etatowego golkipera Mignoleta zastąpił młody Karius. W pomocy nie mogliśmy obserwować Hendersona i Coutinho. Być może tym razem Klopp zdecyduje się na najmocniejszą jedenastkę, by za wszelką cenę odrobić jednobramkową stratę i awansować do finału. The Reds chyba złapali chwilową zadyszkę, bo po serii czterech kolejnych zwycięstw, w pięciu następnych meczach (liga i puchary) wygrali już tylko raz. O ostatnim ligowym meczu Liverpool chce z pewnością jak najszybciej zapomnieć, bowiem sensacyjnie uległ przed własną publicznością kiepsko grającemu w obecnym sezonie zespołowi Swansea. Southampton z kolei jest na fali wznoszącej i w czterech ostatnich meczach trzykrotnie wygrywał, w tym w ostatniej ligowej kolejce pokonał przed własną publicznością mistrza kraju Leicester aż 3:0. O ile trenerzy ze względu na stawkę nie powinni już rotować składem, jednak absencje nie pozwolą obu szkoleniowcom wystawić najmocniejszych jedenastek. O ile Klopp nie będzie mógł skorzystać jedynie z Mane, grającego z reprezentacją Senegalu na PNA, o tyle Puel będzie miał większe problemy z zestawieniem optymalnego składu. Od dłuższego czasu trener nie może korzystać z kontuzjowanych Austina, Boufala i Pieda. Dodatkowo nie w pełni sił są Davis i Hesket i ich występ stoi pod znakiem zapytania. Myślę, że drużyna gospodarzy jest na tyle mocna, żeby wygrać to spotkanie i odwrócić losy półfinałowego dwumeczu. Mimo kilku słabszych spotkań to nadal w The Reds upatrywać należy faworyta, gdyż dysponują mocniejszym składem, w ich zespole jest obecnie mniej problemów zdrowotnych a poza tym mają na ławce trenerskiej Kloppa, który w karierze wyprowadzał już swoje zespoły z większych opresji. Jeśli Liverpool zagra w tym spotkaniu chociażby w niedawnym spotkaniu z United to powinien się cieszyć ze zwycięstwa. Kurs na gospodarzy nie zachwyca ale w środku tygodnia trudno o ciekawszy typ.
W niedzielę ostatnimi czasy świetnie dysponowany Inter uda się na Sycylię, by zmierzyć się z kiepsko grającym Palermo. Gospodarze znajdują się w strefie spadkowej i do bezpiecznej pozycji tracą już osiem punktów. Do tej pory w dwudziestu meczach udało im się odnieść ledwie dwa zwycięstwa, co ciekawe oba na wyjeździe. U siebie podopieczni Eugenio Coriniego zdobyli zaledwie jeden punkt, remisując z ostatnią w tabeli Pescarą. Aż osiem razy schodzili z murawy Stadio Renzo Barbera pokonani. Inter z kolei przyjeżdża na Sycylię z serią pięciu kolejnych zwycięstw. Ekipa Nerazzurrich pokonała w tej serii drużyny Genoi, Sassuolo, Lazio, Udinese i Chievo. Jeśli uda im się utrzymać formę z tych spotkań to drużyna Palermo nie będzie dla nich żadną przeszkodą, tym bardziej, że w drużynie z Mediolanu nie ma większych problemów zdrowotnych ani osłabień koniecznością oddelegowania graczy na Puchar Narodów Afryki. U gości prawdopodobnie nie ujrzymy kontuzjowanych Sinisy Andelkovica, Slobodana Rajkovica i Rolanda Sallaia. Nic nie wskazuje, by serie obu drużyn po tym meczu miały się zakończyć. Palermo zapewne przedłuży serię bez zwycięstwa na własnym terenie a Inter to tym spotkaniu powinien mieć już w swoim dorobku sześć kolejnych zwycięstw.
W niedzielne popołudnie na Stadio Carlo Castellani spotkają się dwie ekipy z dolnej połówki tabeli. Siedemnaste Empoli podejmować będzie jedenaste Udinese. Za występy w drużynie gospodarzy świetne recenzje zbiera Łukasz Skorupski. To w dużej mierze zasługa polskiego bramkarza, że Empoli w pięciu ostatnich meczach aż cztery razy zachowało czyste konto. O ile do bramkarza i linii defensywnej trener Giovanni Martusciello ostatnimi czasy nie możne mieć zastrzeżeń to linia ataku to zupełnie inna historia. Empoli w dwudziestu spotkaniach obecnego sezonu Serie A zdobyło zaledwie 11 bramek. To najgorszy bilans w całej lidze. Udinese zw liczbie strzelonych i straconych bramek (25 do 27) plasuje się w środku tabeli. W meczach wyjazdowych podopieczni Delneriego zdobywa średni jednego gola na mecz. Jeśli chodzi o ostatnie występy ,to w zgoła odmiennych nastrojach obie ekipy przystąpią do tej konfrontacji. Ekipa Udinese ostatnie dwa spotkania przegrała. Najpierw u siebie musieli uznać wyższość Interu Mediolan przegrywając 1:2, a przed tygodniem ulegli na własnym terenie Romie 0:1. Empoli w tym czasie zdobyło cztery punkty. Najpierw u siebie wygrali z Palermo 1:0 a później bezbramkowo zremisowali w Genui z Sampdorią. Reasumując, wygląda na to, że będzie to typowy mecz na 1:0. Trudno wskazać, która ekipa wyjdzie z niego zwycięsko. Dużo łatwiej wytypować, że w tym spotkaniu nie ujrzymy zbyt wielu goli.