Na El Madrigal hit 17. kolejki Primera Division. Piąty Villarreal podejmować będzie wicelidera z Katalonii. Obie ekipy swoje ostatnie spotkania pucharowe rozgrywały w Kraju Basków i co ciekawe obie poległy. Villarreal przegrał z Realem Sociedad a Barca nieoczekiwanie uległa Athletic Bilbao. W obu opisywanych meczach padło łącznie siedem bramek. I tym razem mecz powinien obfitować w bramki, bowiem Villarreal jest niewygodnym przeciwnikiem dla zespołów z czołówki tabeli, zwłaszcza kiedy gra u siebie. Barcelona z kolei musi odpowiedzieć na wygraną Real i także zgarnąć trzy punkty. Goście są w tym spotkaniu zdecydowanym faworytem, jednak gospodarzom nie można odbierać szans na choćby podjęcie walki i zdobycie przynajmniej jednego gola. Historia pokazuje, że potyczki tych drużyn zwykle obfitują w bramki. W ostatnich 5 meczach pomiędzy tymi zespołami licząc spotkania ligowe i pucharowe padło 20 bramek (4 na mecz). U gospodarzy nie ujrzymy Soldado i Cheryshewa a Barca przystąpi bez większych osłabień i będzie w tym meczu zdecydowanym faworytem. Kurs na wygraną Barcy to tylko 1,54, dlatego uważam, że nieco wyższy kurs na over jest pewniejszy, dlatego zachęcam do grania właśnie tego typu. Barca zapewne wygra, jednak Villarreal również pokaże się z dobrej strony i zdobędzie bramkę.
Na Estadio Benito Villamarín nie odbędzie się dzisiaj spotkanie z gatunku takich, gdzie cały piłkarski świat wstrzymuje oddech. Spotkają się dwa średnie, żeby nie napisać słabe zespoły Primera Division. Obie ekipy walczą przed spadkiem. Gospodarze są na 14. pozycji a ich dzisiejsi rywale dwa miejsca niżej a różnica punktowa pomiędzy nimi to zaledwie dwa punty. Betis nie przegrał trzech ostatnich spotkań przed własną publicznością. Z kolei Leganes nie wygrało na wyjeździe od 1.10.2016, kiedy to szczęśliwie pokonało Granadę. Jeśli chodzi o sytuację kadrową to w zespole gospodarzy najprawdopodobniej nie wystąpią Joaquin i Gutierrez. Są to gracze ważni dla zespołu, jednak w ekipie gości absencji będzie dużo więcej. Na pewno nie ujrzymy podstawowego oraz rezerwowego bramkarza. Jeden jest kontuzjowany, drugi musi pauzować za czerwoną kartę. Wobec powyższego między słupkami ujrzymy na co dzień trzeciego bramkarza ekipy Leganes. Co więcej kontuzje wykluczyły z gry również Ibaneza, Diego Rico czy największą, moim zdaniem gwiazdę zespołu czyli Argentyńczyka Szymanowskiego. Obie drużyny prezentują podobny poziom, ale to Betis zagra przed własną publicznością a drużyna gości przyjedzie do Sevilli mocno osłabiona, dlatego należy nieco większe szanse na zwycięstwo dać gospodarzom.
W niedzielę o 15 na stadionie MarcoAntonio Bentegodi w Weronie Chievo podejmować będzie Atalantę Bergamo. Goście to pozytywne zaskoczenie obecnego sezonu Serie A, obecnie plasują się na szóstym miejscu, a do trzeciego Napoli tracą zaledwie trzy punkty. Chievo z kolei gra na swoim poziomie, plasując się w połowie stawki, zbierając punkty głównie przed własną publicznością. To pokazuje, że szanse obu ekip w niedzielnym meczu należy rozpatrywać po równo, co zapowiada ciekawy mecz, moim zdaniem z kilkoma bramkami. Aż trzy z ostatnich pięciu potyczek obu zespołów kończyły się podziałem punktów. Tym razem żadna z drużyn nie będzie zadowolona z tego rozwiązania. Gospodarze, aby utrzymać spokojną przewagę nad strefą spadkową muszą zbierać punkty u siebie. U gości apetyt rośnie w miarę jedzenia i zapewne obecną pozycję przed sezonem wzięliby w ciemno, jednak realne szanse na miejsce promujące grą w europejskich pucharach sprawia, że w każdym meczu grac będą o zwycięstwo, szczególnie z drużynami z drugiej połowy tabeli. To sprawia, że należy spodziewać się przynajmniej trzech bramek w meczu, zwłaszcza, że obie ekipy nie będą mogły wystawić najmocniejszych składów. Wśród gospodarzy prawdopodobnie zabranie kontuzjowanych Cacciatore, Sardo i Hetemaja a goście radzić sobie będą musieli bez kontuzjowanego Caldary i Kessiego, który pojechał na Puchar Narodów Afryki. Warto spróbować zagrać overa, tym bardziej, że kurs na to zdarzenie jest naprawdę wysoki.
Na Estadio Ipurua dojdzie do ciekawego pojedynku. Eibar u siebie gra bardzo dobrze i zaledwie raz w bieżącym sezonie ich kibice byli świadkami porażki w pojedynku domowym (z Osasuną 2:3) . Atletico z kolei na wyjazdach gra w kratkę. Przegrało już z Villarrealem, Sociedad i Sevillą, czyli zespołami będącymi obecnie wyżej w tabeli jak ekipa Simeone. Goście przyzwyczaili, że od paru sezonów są w pierwszej trójce najlepszych ekip w La Liga a obecna 6. pozycja jest poniżej ich oczekiwań, dlatego to najwyższa pora, żeby zacząć odrabiać dystans do czołówki. Do tego oczywiście potrzeba lepszej dyspozycji w meczach wyjazdowych. Eibar to dla Atletico idealny kandydat na poprawienie statystyk na obcych boiskach, bowiem ostatnie cztery spotkania pomiędzy tymi ekipami kończyły się wygraną drużyny z Madrytu i aż w trzech przypadkach była to wygrana dwiema bramkami. Pomimo zaskakująco dobrej dyspozycji Eibar w obecnym sezonie uważam, że Atletico to dużo lepszy zespół i nawet grając na obcym stadionie są w stanie przechylić szalę zwycięstwa na swoją stronę. Kurs 1.70 wart postawienia na ekipę Simeone, choć łatwo nie będzie ale końcowy wynik powinien być korzystny dla gości.
Długo zastanawiałem się czy ruszać ten mecz, bo nie lubię grać pierwszych meczów rozgrywek pucharowych, ale wobec sygnałów płynących z Katalonii, że drużyna Barcy zamierza ten mecz potraktować priorytetowo i wystawić przeciwko Baskom niemal najmocniejszy skład, postanowiłem postawić swój typ na wygraną gości. Ekipa Luisa Enrique najprawdopodobniej wyjdzie w ataku triem Messi, Neymar, Suarez (ewentualnie któregoś z nich zastąpić ma będący ostatnio w formie Arda Turan) a w pomocy brylować mają Iniesta, Busquets czy Andre Gomes. W Bilbao żadnej z drużyn nie gra się łatwo, co więcej ekipa gospodarzy szczególnie mobilizuje się przed meczami z Realem czy właśnie z Barceloną. Smaczku całej konfrontacji dodaje fakt, że dziś wieczorem zmierzą się dwa najbardziej utytułowane zespoły Copa del Rey. Baskowie mają w dorobku 23 triumfy a Katalończycy aż 28. W takich meczach forma z ligi, historia spotkań czy aktualne kontuzje schodzą na drugi plan, bowiem wszystko zależy od nastawienia drużyny ma mecze pucharowe. Jak już wcześniej wspomniałem, skoro Barca zamierza zagrać swoimi największymi gwiazdami od pierwszych minut to śmiało można oczekiwać, że już w pierwszym meczu ekipa z Katalonii będzie chciała rozstrzygnąć losy dwumeczu by przed rewanżem na Camp Nou było już wszystko jasne. W końcu tria MSN nie wystawia się, żeby się bronić. Warto postawić na czystą 2 lub sporą ilość bramek.
Na Selhurst Park w Londynie będziemy świadkami spotkania o tzw. sześć punktów. Obie ekipy plasują się w dolnych rejonach tabeli Premier League. Gospodarze są na 17. pozycji (z 16 punktami) a goście zamykają ligową tabelę (12 punktów) i w związku z tym oba zespoły są poważnymi kandydatami do spadku. Crystal Palace przegrało ostatnie dwa spotkania przed własną publicznością, jednak wówczas mierzyło się z ekipami Chelsea i Manchesteru United. Swansea z kolei przegrało trzy ostatnie mecze wyjazdowe, w których ich rywalami byli kolejno Tottenham, West Brom i Middlesbrough. Wydaje się, że nieco mocniejszym składem dysponują gospodarze, dodatkowo na ich korzyść przemawiać będzie rozgrywanie spotkania przed własną publicznością. Kto oglądał ostatnie spotkania ekipy Łabędzi doskonale zdaje sobie sprawę, że trudno jest znaleźć argument przemawiający za tym, że goście są w stanie wywieźć z Londynu choćby punkt. Po ich ostatniej konfrontacji u siebie z Bournemouth i porażce 0:3 moim zdaniem ekipa Fabiańskiego jest głównym kandydatem do spadku i dziś wieczorem poczyni kolejny krok do tego, aby w przyszłym sezonie występować w Championship. Kurs na gospodarzy wart zaryzykowania.
Ostatnie mecze w Premier League ogląda się bardo przyjemnie, bowiem spotkania obfitują w bramki a zespoły grają jeszcze efektowniej, jak nas do tego przyzwyczaiły. Widać, że rozgrywanie spotkań wtedy, gdy inne ligi mają świąteczną przerwę nie jest takim złym pomysłem. Arsenal ostatnie dwa mecze grał u siebie, dlatego nie jest zmęczony długimi podróżami, a najlepiej obrazuje to efektowna gra The Gunners. Drużyna Artura Boruca z kolei dwa ostatnie mecze rozegrała na wyjazdach. Najpierw przegrała w Londynie z Chelsea 0:3, co akurat nie powinno nikogo dziwić, a potem pokonała w Walii Swansea w takim samym stosunku. W ostatnim meczu obu ekip w Londynie padł wynik 3:1 dla Kanonierów. I tym razem spotkanie powinno obfitować w bramki, tym bardziej, że Arsenal musi wygrać, by gonić czołówkę a Bournemouth u siebie nie jest wygodnym przeciwnikiem i zapewne też zdobędzie bramkę, zwłaszcza, że w drużynie gości zabraknie Mertesackera, Debuchy'ego i Cazorli. Typ na over 3.5 ryzykowny, jednak moim zdaniem bardziej prawdopodobny jak czysta 2 i przy tym kursie wart zaryzykowania.