W jednym z półfinałów kobiecych rozgrywek dojdzie do pojedynku pomiędzy Viktorią Azarenka a Serena Williams. Serena może i w tym turnieju nie prezentuje się tak dobrze jak jej dzisiejsza rywalka, ale gra też zupełnie inny tenis. Gra Amerykanki opiera się przede wszystkim na grze siłowej czego nie można powiedzieć o Azarence. Williams w meczu z Zheng czy Shvedova przeżywała istne katusze, popełniają sporo niewymuszonych błędów, grając zupełnie inny tenis – nie taki do jakiego nas przyzwyczaiła. Azarenka nie straciła w Wimbledonie jeszcze seta ale prawdziwy sprawdzian czeka ją w potyczce z Amerykanka. Panie grały ze sobą ośmiokrotnie , siedem razy górą była Serena. O czym to świadczy? Przede wszystkim o tym , że tenis Amerykanki Białorusince nie leży, ma bardzo duże problemy z mocnymi serwisami i płaskimi uderzeniami czarnoskórej tenisistki. W ostatnich trzech spotkaniach między nimi ( 2012-Madryt, 2011-Us Open, 2011-Toronto) Amerykanka nie straciła nawet seta! Myślę, że i tym razem górą będzie Williams która zdominuje rywalkę tak jak robiła to ostatnimi czasy i wygra swoje spotkanie.
Większość brytyjskich głów będzie zwrócona na ćwierćfinałowy pojedynek ich rodaka Andyego Murraya z przepięknie czarującym Davidem Ferrerem. Mowie to z pełną premedytacją bo to co zobaczyłem w ostatnim pojedynku Hiszpana , nakłoniło mnie na napisanie takowej analizy. Hiszpan znany z pewnej gry z głębi kortu , zdecydowanie lepiej czujący się na wolniejszych kortach wczoraj zagrał rewelacyjny mecz pod każdym względem. Po pierwsze Ferrer zanotował minimalna ilość błędów własnych, można śmiało powiedzieć, że w obrębie całego meczu grał praktycznie bezbłędnie, znakomicie radził sobie z mocnymi podaniami Argentyńczyka. Del Potro posyłając pociski raz z forhandu raz z beckhandu zaskakiwany był odpowiedziami Ferrera, który dzięki swojej szybkości i znakomitym czuciu geometrii kortu sprawiał że owe torpedy wracały z podwojoną siłą. Tak równo i pewnie grającego Hiszpania dawno nie widziałem, co na pewno świadczy o jego wysokiej formie. Jeżeli chodzi o czyste statystyki to obaj panowie grali ze sobą już dziesięciokrotnie i w tych pojedynkach mamy remis 5-5. Chociaż ostatnie dwa pojedynki w French Open i Masters Cup dość zdecydowanie wygrał Hiszpan, z resztą Brytyjczyk pytany kogo wolałby ominąć pewnie wskazał na Ferrera, z którym ostatnio ma duże problemy. Podsumowując , jak Hiszpan utrzyma formę z meczu z Del Potro, myślę, że wyeliminuje Murraya, bardzo możliwa równa i długa 5-setówka która zadziała na korzyść Ferrera, który dysponuje żelazną kondycja.
Mecz pomiędzy Davidem Ferrerem a Juanem Martinem Del Potro zapowiada się hitem obecnej fazy. Ferrer niespodziewanie dobrze( jak na niego) radzi sobie na trawie, wystarczy spojrzeć na jego ostatnie wyniki 8 spotkań na tej nawierzchni- wszystkie wygrane. Hiszpan zdecydowanie lepiej czuje się na wolniejszych nawierzchniach , i według mnie tym razem będzie musiał uznać wyższość Argentyńczyka. Del Potro od pamiętnego ćwierć finału na kortach Rolanda Garrosa nie grał w żadnym z turniejów, trenował i szykował formę na wielki szlem. Jedynym zmartwieniem Argentyńczyka może być dolegliwość jaka od dłuższego czasu mu doskwiera, mowa tu oczywiście o kontuzjo kolana. Mimo wszystko , stawiam na Del Potro , który posiada zdecydowanie lepszy serwis co na trawie ma duże znaczenie. Myślę , że regularnie grający Ferrer nie będzie wstanie przeciwstawić się Argentyńczykowi i jego znakomitym warunkom fizycznym.
Drugie spotkanie jakie postanowiłem zagrać jest mecz pomiędzy Brianem Bakerem a Philipem Kohlschreiberem ,Amerykanin jest rewelacją turnieju, który kroczy od zwycięstwa do zwycięstwa ( wspomnę, że Baker wzmagał się w kwalifikacjach do tego turnieju wiec to będzie jego siódmy mecz , jego rywal natomiast rozegrał trzy spotkania co może mieć duże znaczenie w końcowym rezultacie( mowie tu o kondycji fizycznej). Niemiec jest dużo bardziej doświadczonym tenisistą, w tym roku na trawie rozegrał 10 spotkań z czego 8 zakończyły się wygranymi, poległ tylko z Seppim-krecz i w finale w Halle z Haasem,którego nawiasem mówiąc ograł w pierwszej ruzndzie. Jego dzisiejszy rywal też radzi sobie całkiem nieźle bo na 7 spotkań wygrał 6 ( kwalifikacje i turniej główny Wimbledonu) przegrana miała miejsce w turnieju Queens z Korolevem i to w dwóch setach. Stawiam na doświadczenie, regularność Niemca, który powinien odstawić z kwitkiem swojego rywala.
O godz 3.00 dojdzie do pojedynku pomiędzy Los Angeles Kings a Bostonem Bruins. Goście w żadnym stopniu nie przypominają zespołu z początku sezonu, na pewno jest to spowodowane kontuzjami bo w zespole brakuje w dalszym ciągu Hortona i Peverlaya. W większości ekip forma zniżkuje a jest to spowodowane zmęczeniem sezonem. Boston nie tak dawno jeszcze słynął z żelaznej obrony z Chara na czele oraz z dobrym bramkarzem Thomasem, obecnie się coś zacięło i zarówno bramkarz jak i obrona popełniają więcej błędów. Boston to jednak Boston i nie należy go lekceważyć. Kingsi to zespół którzy radzą sobie nadspodziewanie dobrze, ostatnie wygrane z Nashville,San Jose, Anaheim i Detroit robią wrażenie. W bramce najprawdopodobniej zobaczymy Quicka czyli pierwszego golkipera LA. Podsumowując myślę, że zobaczymy bardzo wyrównany pojedynek z niedużą ilością bramek z tego względu , że obie ekipy mogą przyjąć taktykę dead-puck. Remis 1-1 , 2-2 , jak najbardziej możliwy.
Dziś po północy rozegrane zostanie spotkanie pomiędzy Ottawa Senators a Pittsburghiem Penguins , po raz kolejny gram na Pingwinów, dlaczego? Czemu nie, patrząc na ich formę grzechem byłoby ich nie zagrać. Malkin i Neal strzelają jak na zawołanie, Crosby wyrasta na króla asyst w drużynie. Niestety trener dziś da odpocząć pierwszemu bramkarzowi Fleuremu i między słupkami stanie THiessen, mam nadzieje, że zagra lepiej niż ostatnio z Winnipeg. Ottawa to drużyna nieobliczalna, która potrafi zagrać znakomity mecz , żeby dnia następnego zagrać bardzo słabo. Senatorzy mają w swoich szeregach Karlssona znakomitego obrońcę, który jednak dziś będzie musiał zagrać bardziej uważnie w tyłach i nie zapędzać się aż tak pod bramke rywali. Statystyki są różne raz wygrywają Pingwiny raz Senatorzy, dziś według mnie zwycięzca może być tylko jeden i będzie do zespół gości. Malkin czy Neal na pewno wpiszą się na listę strzelców wiec śmiało można grac.
Drugie spotkanie jakie postanowiłem wybrać jest to pojedynek pomiędzy Dallas Stars a Vancouver Canucks. Gwiazdka wiedzie się ostatnio trochę gorzej, forma pewnie troszkę opadła, ale co w takim wypadku mówić o zespole Canucks? Zawodzą wszystkie gwiazdy, a graczami pierwszego formatu są gracze drugiej i trzeciej piątki, notowani zdecydowanie niżej od swoich klubowych kolegów. Do zespołu Vancouver dziś pewnie powróci Kesler ale wczoraj w meczu z Chicago kontuzji nabawił się Daniel Sedin najlepszy strzelec drużyny , który ma na swoim koncie już 30 bramek. W bramce co mecz praktycznie zmiany raz Schneider raz Luongo trener szuka optymalnego zestawienia ale przy niskiej formie obu golkiperów chyba nie wiele zwojuje. Suma sumrum pewnie zobaczymy znowu wyrównany mecz tak jak miało to miejsce wczoraj w meczu Chicago z vancouver. Liczę po cichu na zmęczenie zawodników Canucks wczorajszym meczem z resztą oni już mają dość i prawie patrząc na formę fizyczną.
Dziś po północy rozegrane zostanie spotkanie pomiędzy Pittsburghiem Penguins a Nashville Predators, po raz kolejny gram na Pingwinów, dlaczego? Czemu nie, patrząc na ich formę grzechem byłoby ich nie zagrać. Malkin i Neal strzelają jak na zawołanie, Crosby wyrasta na króla asyst w drużynie. Do bramki wraca Fleury i chwała Bogu bo ostatnio Theinsen się nie popisał i puścił z Winnipeg aż cztery bramki. Nashville to drużyna nieobliczalna, która potrafi zagrać znakomity mecz , żeby dnia następnego zagrać totalną parodie. Na pewno Drapieżcy mają solidnych obrońców zwłaszcza tych w pierwszej piątce. W bramce pewnie mój ulubieniec Rinne który ostatnio się nie popisał i puścił w meczu z Edmonton aż sześć bramek! Statystyki przemawiają za gośćmi, którzy wygrali większą ilość spotkań, ale patrząc na obecną formę Pingwinów i to, że grają u siebie wynik może być chyba tylko jeden-wygrana gospodarzy!
Zagram tym razem na ilość bramek bo dawno tego nie robiłem a mecz wydaje się być dobrą opcją na over 5,5. Mowa tu oczywiście o meczu Philadelphii Flyers z Washingtonem Capitals. Gospodarze nie szaleją ostatnio w ofensywie , grając ostatnimi czasy bardziej underowo, mało tracą , niewiele strzelają. Patrząc na siłę ognia i historię Phili może to trochę dziwić. Bardzo dobrze ostatnio dysponowany jest Hartnell który wyprzedził już w klasyfikacji strzelców w swojej drużynie Girouxa, który przechodzi chyba jakiś kryzys. Czy to kolejny zawodnik któremu trudy sezonu dają się we znaki? Washington natomiast ostatnio sporo strzela i sporo traci,czyli raczej standard zachowany. W dużej mierze zależeć będzie od gry dwójki Semin , Ovechkin. Jak koledzy z reprezentacji będą mieć swój dzień możemy zobaczyć ciekawą wymianę cisów. W bramce Capitalsow pewnie rezerwowy Holtby co jeszcze bardziej przemawia za spora ilością bramek.
O godz 1.00 dojdzie do pojedynku pomiędzy Chicago Blackhawks a Vancouver Canucks. Nie lubie grać przeciwko drużynie Canucks, ale ich forma woła o pomstę do nieba. Porażki z takimi drużynami jak Minnesota, Montreal nie powinny mieć miejsca. Widać zdecydowanie przemęczenie sezonem. Szczególnie zawodzą bracia Sedinowie, którzy ostatnimi czasy w ogóle nie potrafią znaleźć swojego miejsca na lodowisku. Dziś jeszcze dochodzi fakt, że najprawdopodobniej nie zobaczymy najjaśniejszego zawodnika w ostatnich meczach czyli Keslera. Będzie to bardzo duże osłabienia dla zespołu gości. Gospodarze natomiast grają bardzo dobrze kroczą od zwycięstwa do zwycięstwa , wygrywając odpowiednio z St.Louis,Dallas,Washingtonem i Columbus. Bardzo dobrze w bramce spisuje się Crawford a Sharp w ofensywie gra nie wiele gorzej od kontuzjowanego Towesa. Podsumowując myślę, że będzie to wyrównane widowisko z lekką przewagą gospodarzy, wygrana jedną czy dwiema bramkami Blackhawks jak najbardziej realne.